Ponad rok nie oglądaliśmy na torze. Żużlowiec skończywszy sezon 2020 zdecydował się na zmiany i tak oto zamienił na . Wiązał z tym ogromne nadzieje, planował przeprowadzkę do tego miasta i chciał być liderem tamtejszej drużyny. Ubiegły sezon rozpoczął się jednak dla niego fatalnie.
Podczas treningu w Grudziądzu zaliczył bardzo groźny upadek po którym trzeba było wprowadzić go w stan śpiączki farmakologicznej, a skutkami kraksy było m.in. pęknięte płuco i złamanych dziewięć żeber. Po kilkunastu dniach opuścił szpital w Bydgoszczy i wrócił do domu.
Mimo tego że stracił cały sezon, to w Rzeszowie się od niego nie odwrócili i zaproponowano mu nowy kontrakt. Niestety, ale także i tym razem nie mógł myśleć o sporcie, bowiem rosyjska inwazja na Ukrainę sprawiła, że Karpow zdecydował się zostać w ojczyźnie i nie widział szans na to, by przyjechać do Polski. W jednym z bombardowań ucierpiał jego brat.
ZOBACZ WIDEO Ogromne problemy brytyjskiego żużla. To dlatego nie poszli śladem Polski
Sporą niespodzianką było to, gdy pod koniec maja Karpow został zatwierdzony przez Polski Związek Motorowy do startów w barwach Texom Stali Rzeszów. Kibice łudzili się, że może Ukrainiec w końcu zawita do naszego kraju.
Tak się stało, ale dopiero po upływie ponad miesiąca. Karpow pojawił się na meczu swojego klubu przeciwko Optibet Lokomotivowi Daugavpils i wspierał kolegów z parku maszyn.
W piątek w social mediach pojawiły się z kolei zdjęcia ukazujące Karpowa ponownie na torze! Nie ma na razie wieści, co dalej, czy to jednorazowa sytuacja i żużlowiec wraca do ojczyzny, czy też 35-latek dołączy na stałe do drużyny i powalczy wkrótce o punkty w 2. Lidze Żużlowej.
Czytaj także:
Polak blisko prestiżowego stanowiska. To fatalna wiadomość dla Rosjan
Dwa kluby budują kadry w oparciu o Rosjan