Żużel. To mogło im przeszkodzić w odniesieniu zwycięstwa. "Niektórzy nie powiedzą tego publicznie"

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Vaclav Milik
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Vaclav Milik

Cellfast Wilki jechały do Bydgoszczy wygrać. To się jednak nie udało, minimalnie lepsza była Abramczyk Polonia (46:44). - Przegraliśmy dwumecz różnicą trzech oczek, co pokazuje, jak równymi i mocnymi drużynami jesteśmy - zauważył trener gości.

Cellfast Wilki Krosno pokazały się w Bydgoszczy z bardzo dobrej strony i napsuły wiele krwi gospodarzom. Mecz był niezwykle zacięty i długo nie było wiadomo, która drużyna zwycięży. Abramczyk Polonia odskoczyła jednak przyjezdnym w końcówce i zgarnęła trzy punkty.

Polonia to wymagający przeciwnik. Wilki pokazały, że są silną drużyną

Głos po zakończeniu spotkania zabrał trener gości. Ireneusz Kwieciński zauważył, że trudno, aby oczekiwał od każdego ze swoich seniorów dorobku na poziomie dwunastu punktów, kiedy mają trudny, wyjazdowy mecz przeciwko liderowi rozgrywek. Jednocześnie trener Wilków podkreślił, że jego zespół po raz kolejny udowodnił, iż może walczyć wszędzie i z każdym jak równy z równym.

- Jechaliśmy dobre spotkanie, nie wszyscy dołożyli do końcowego wyniku dwucyfrówkę, ale w takim meczu tak się nie da. Nasz rywal to nie byle jaka drużyna, zresztą takich nie ma w tych rozgrywkach. Niemniej udowodniliśmy, że potencjał obu zespołów jest zbliżony. Dwumecz zakończył się różnicą zaledwie trzech punktów. Mam nadzieję, że jeszcze tutaj przyjedziemy i wygramy ten najważniejszy mecz w sezonie - mówił trener krośnian.

ZOBACZ WIDEO Kacper Pludra: Cieszę się, że trafiłem do Grudziądza. Odżyłem

Polonia przygotowała nieco inny tor

Kwieciński, zapytany o przygotowanie toru, przyznał, że nawierzchnia różniła się od tej, którą Wilki zastały przy Sportowej 2 rok temu. Szkoleniowiec drużyny z Krosna zauważył także, że mecz był swoistą wymianą ciosów.

- Tor był trochę inny niż wtedy, gdy jechaliśmy tu ostatnim razem, a to zawsze jest jakieś utrudnienie. Momentami błądziliśmy z ustawieniami, ale najważniejsze, że nie przez cały mecz. To spotkanie było wymianą ciosów, w niektórych biegach szło nam gorzej, w innych lepiej. Nie wszystkim udało się odnaleźć takie przełożenia, jakbyśmy tego chcieli. Wyciągamy wnioski, mamy jakieś zapiski z niedzielnej potyczki, one na pewno się przydadzą w kolejnym meczu w Bydgoszczy i mam nadzieję, że dzięki nim dołożymy wtedy kilka punkcików więcej - zauważył nasz rozmówca.

Lebiediew i Milik mieli intensywny weekend

Niektórzy zawodnicy drużyny Kwiecińskiego mogli odczuwać skutki zmęczenia daleką podróżą w nocy z soboty na niedzielę. Mowa o Andrzeju Lebiediewie i Vaclavie Miliku, dzień wcześniej rywalizujących w słoweńskim Krsko w eliminacji do SEC. Wprawdzie, zdaniem trenera gości, takie sytuacje to dla nich chleb powszedni, niemniej jednak znużenie może dać się we znaki. Swoje zrobił też iście afrykański upał w trakcie zawodów, gdyż temperatura przekraczała wtedy 34 stopnie Celsjusza. Kwieciński zauważył, że łatwej pracy nie miał również arbiter spotkania.

- Na pewno nocny przejazd z Krska do Bydgoszczy, a także upalna pogoda w ciągu dnia sprawiły, że zawodnicy nie startowali w pełni wypoczęci i zrelaksowani. Niektórzy nie powiedzą tego publicznie, ale proszę zauważyć, jakie dzisiaj panowały warunki, bo każdy jest tylko człowiekiem. Żużlowcy są twardzi, nie narzekają, niemniej myślę, że odczuwają skutki podróży, niepełnego snu i panujących upałów. Z drugiej strony wiem, że oni są do tego przyzwyczajeni, ich busy są klimatyzowane, co łagodzi wysokie temperatury.

- Doszły mnie słuchy, że niektórzy krytykowali arbitra dzisiejszego spotkania. Uważam, iż niesłusznie. Nie doszukiwałbym się żadnych kontrowersji na siłę. Ostatnimi czasy modna jest nagonka na sędziów, a to naprawdę nie ułatwia im pracy - podsumował trener Wilków.

Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty

Zobacz także: 
Początek sezonu postawił ich pod ścianą
Cieszył się nie tylko z triumfu Hurkacza. Potrójne święto u Bońka

Źródło artykułu: