W niedzielę (2 lutego) media obiegła informacja o zaginięciu Wadima Konszewicza. Czterokrotny mistrz Polski juniorów wracał ze zgrupowania kadry w Zakopanem i miał wsiąść do pociągu jadącego z Krakowa, a następnie wysiąść w Słupsku, lecz urwał się z nim kontakt.
Konszewicz w ostatnim czasie miał uskarżać się na ból głowy, przez co rodzina podkreślała, iż może mieć problemy z pamięcią. Po kilku dniach poszukiwań sprawa znalazła szczęśliwy finał, ponieważ 19-latek został odnaleziony.
- Brat się znalazł. Jest zdrowy, ale ma delikatne zaniki pamięci, boli go głowa. Wiadomo, jest wymarznięty i głodny, ale tu nie ma co mówić, bo to przecież tyle dni bez jedzenia i picia. Jedziemy z nim do szpitala - powiedział Błażej Konszewicz w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Matka legendy była w szoku. Zamiast Siódmiaka widokówkę wysłał... kolega
W ostatnich dniach miały miejsce intensywne poszukiwania pięściarza, który ostatni raz widziany był w niedzielę około godziny 16:00 w Lęborku w drodze na dworzec PKP. Wówczas miał on wsiąść do pociągu w kierunku Szczecina lub Gdyni.
Jeszcze w czwartek rano oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Słupsku, sierżant sztabowy Amadeusz Galus, przekazał nam, że poszukiwania wciąż trwają. Według jego relacji Konszewicz mógł znajdować się w stanie zagrożenia życia, bo wcześniej uskarżał się na złe samopoczucie.
19-latek to czołowy polski pięściarz młodego pokolenia, mający na koncie juniorskie tytuły mistrzowskie. Zawodnik klubu SKB Energa Czarni Słupsk podczas ostatnich młodzieżowych mistrzostw świata uplasował się w czołówce.
Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty