Nie tylko wrócą, ale myślą zostać na stałe. KSW z frekwencyjnym sukcesem w Arenie Gorzów

Getty Images / Na zdjęciu: Martin Lewandowski
Getty Images / Na zdjęciu: Martin Lewandowski

Konfrontacja Sztuk Walki ma za sobą długą historię, ale 8 marca 2025 roku dopiero po raz drugi zawitali do Gorzowa Wielkopolskiego, gdzie odnieśli frekwencyjny sukces. O wspólnej przyszłości KSW i Areny Gorzów opowiadał Martin Lewandowski.

W tym artykule dowiesz się o:

W minioną sobotę odbyła się gala XTB KSW 104. To już ponad setka wydarzeń pod szyldem Konfrontacji Sztuk Walki, które od lat rozpalają kibiców MMA. - 21 lat, już dokładnie tyle mija, więc ponad dwie dekady. Z tak naprawdę małego championsa na 300 osób zbudowaliśmy największą federację w Europie, jeżeli chodzi o sporty walki, o MMA. Zdobyliśmy sześć rynków poza Polską. Dwukrotnie potrafiliśmy zgromadzić przepotężną ilość osób na PGE Narodowym w Warszawie. Na pewno są powody do zadowolenia - mówił Martin Lewandowski przy okazji ostatniej gali.

Federacja skupia rzesze fanów, wyprzedaje kolejne areny, ale jej właściciel wie, że to wciąż nie jest szczyt możliwości. - Na szczęście jestem w takiej dyscyplinie i takim środowisku, że mam wrażenie, iż cały czas się uczę tej dyscypliny. Mamy tutaj wiele aspektów. Zarówno sportowy, ten emocjonalny, a też trochę showbiznesu i mediów. To jest bardzo ciekawa struktura. Chcemy potwierdzić naszą dominację w Europie, pokazać się wszystkim kibicom na kontynencie, co oznacza gale w różnych miejscach, nie tylko stolicach - zapewniał.

ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców

KSW od dłuższego czasu to już nie tylko Polska. - Regularnie jesteśmy w Czechach, dwa razy do roku. Jesteśmy we Francji dwa razy do roku. Przed covidem byliśmy i w Chorwacji, i w Irlandii, i w Anglii. Te rynki się pozmieniały, ale zamierzamy te naszą, szumnie mówiąc, ekspansję kontynuować nadal - zapowiadał Lewandowski.

Dbać też trzeba o dotychczasowe miejsca. Arena Gorzów sprawdziła się po raz drugi. Czy będzie trzecia gala w tym miejscu? - Jestem po rozmowie z panią prezes i osobami zarządzającymi halą. Byłem też w urzędzie miasta. Bardzo pięknie i wspaniałe przywitanie oraz taka otwartość Gorzowa. Szkoda nie wracać tutaj, bo jesteśmy bardzo mile widziani. Takie plany zaczęliśmy już tworzyć, żeby rzeczywiście tutaj wrócić za rok. Frekwencja się zgadza, mamy bardzo dobre relacje ze wszystkimi, więc uśmiech mi się po prostu pojawia, gdy myślę o kolejnej gali w Gorzowie - zdradził szef KSW.

Czy jest szansa na prawdziwie lokalnego wojownika w tym mieście zachodniej Polski, który zawalczy w oktagonie KSW? - To jest proces niełatwy. Na pewno się pojawi i myślę, że dość szybko. Pytanie, czy to będzie na tyle duża gwiazda, by wypełnić tę prześwietną halę. Bardziej myślę w takich kategoriach. To jest jednak działanie, którą zajmuje się inna moja instytucja, jaką jest Stowarzyszenie MMA Polska, czyli budowanie tej amatorskiej części i z niej wyłaniają się półprofesjonaliści, którzy idą w sport zawodowy. To jest jednak proces, długie lata. My nie zamierzamy się jednak zwijać z rynku, więc liczę, że tak będzie - stwierdził.

Organizacja kolejnych wydarzeń w danej lokalizacji nie pozostaje też bez wpływu na lokalne środowisko. - Przez 20 lat widzimy, że w miejscach, w których się pojawiamy, to zainteresowanie rośnie. Nie tylko wśród mediów i oficjeli, ale mamy też realny wpływ na środowisko MMA. Coraz więcej młodzieży się tym interesuje. Wymusza trochę te aktywności i większą liczbę zajęć w klubach w danej miejscowości. To jest taka mini-misja federacji KSW, żeby pokazywać MMA z najlepszej strony, najbardziej profesjonalnej i z najbezpieczniejszej, jakiej się da - powiedział Martin Lewandowski.

To, że KSW po raz trzeci zawita do Gorzowa, jest już praktycznie pewne. Pozostaje pytanie, kiedy to się wydarzy? - Rozważaliśmy opcję powrotu znowu w marcu, ale myślę, że można by było złamać ten schemat i wrócić np. na jesień. Nie ma jednak jeszcze konkretnych planów. To ustalamy - wyjaśnił włodarz.

- Jest chęć powrotu tutaj, bo od strony biznesowej gwarantuje mi ta hala spokój. Oczywiście, trzeba to dobrze wypromować i mieć dobrych zawodników, nie tracąc dynamiki i tempa. Hala jest bardzo dobrze przygotowana. Jest dobry układ dla produkcji. Zawsze coś można delikatnie poprawić, ale przyszedł do mnie kierownik produkcji i powiedział, że to jest jedna z jego ulubionych hal, bo jest łatwa w zarządzaniu, montażach, demontażach. Solidnie zbudowana - dodał.

Takiemu podejściu trudno się dziwić, bowiem już w zeszłym roku gala sprawiła, że do Areny Gorzów zawitała największa w jej historii publika. Podobnie było w tym roku. - Mamy 6 tysięcy miejsc. Najczęściej hale są budowane z preferencją tylko dla trybun, natomiast bardzo często zapomina się, że można robić imprezy, w których płyta też spełnia te wymagania i można tam umieścić duża liczbę osób. Arena Gorzów do takich miejsc należy. Są hale, że trudno zrobić galę MMA. Nie wiedziałem, że pobiliśmy rekordową frekwencję poprzednim razem. W tym roku wyprzedaliśmy bilety - przekazał właściciel federacji.

Ten fenomen dziwi tym bardziej, że impreza nie jest specjalnie reklamowana w przestrzeni miejskiej. - Są dwa czynniki. Po pierwsze to, że jesteśmy już bardzo długo na rynku i daliśmy się poznać jako bardzo profesjonalnie organizowana gala. Mamy swoją renomę, swój prestiż. Po drugie, co jest najistotniejsze, to zawodnicy. Żyjemy w trochę innym świecie. Media społecznościowe, ten tzw. "online" czy "digital" jest na tyle mocną tubą propagandową, że można oprzeć swoją kampanię promocyjną tylko o te internetowe źródła. To, że mamy długo historię za sobą, też powoduje, że dużo łatwiej się kupuje bilety na nasze gale. Od strony jakości i produkcji to na świecie, poza Japończykami, którzy potrafią zrobić show, to nie mamy konkurencji - zauważył Lewandowski.

A jak w ogóle doszło do tego, że Gorzów znalazł się w orbicie zainteresowań? - Z uwagi na lokalizację, bo jest na zachodniej granicy. Z sentymentu, bo też jestem z zachodu Polski, z Wrocławia. Są też zawodnicy, którzy są tutaj popularni, jak Michał Materla, jak Kuberski. W tym rejonie polski mają swój fanbase, czyli ludzi, którzy ich śledzą. Wyjeżdżając w jakiekolwiek miejsce w Polsce, muszę brać pod uwagę, aby mieć kilka lokalnych, dobrze rozpoznawalnych gwiazd MMA. Gorzów w tym aspekcie spełnia ten podstawowy właściwie warunek - wytłumaczył szef federacji.

Wiadomo już, że trwają prace nad trzecią galą w mieście nad Wartą. To jednak nie jedyna dobra wiadomość dla fanów MMA z tych okolic. - Nie ma planu, żeby tu nie przyjeżdżać regularnie. Gorzów zdecydowanie wpisał się na mapę naszych gal KSW, nie tylko w perspektywie najbliższego roku. To jest jedno z ciekawszych miejsc. Nie chcę piętnować jakichś miast, ale są takie, że mamy poczucie, iż odniesiemy jakiś fajny, spektakularny sukces komercyjny, a okazuje się, że go nie ma, to nie wracamy do takich miejsc. Na koniec dnia musimy patrzeć, czy gala jest na tyle intratna finansowo, biznesowo, że jesteśmy w stanie zapłacić zawodnikom i wszystkim podwykonawcom. Każdy robi to z powodów ekonomicznych - powiedział działacz.

To nie jest też tak, że Gorzów do tej pory był pustynią jeśli chodzi o mieszane sztuki walki. Od kilku lat organizowane są gale West Fighting MMA, promowane przez lokalnego mistrza judo, Grzegorza Biegańskiego. Kolejna zaplanowana jest na 12 kwietnia. A jak KSW podchodzi do takich lokalnych inicjatyw?

- Mamy takie tempo ogłaszania gal, że inni muszą też patrzeć na nas. My możemy coś przegapić i to my sobie szykujemy mniejszy problem niż ta gala, która będzie miała ten sam termin. W każdym środowisku były kłótnie, animozje, przeróżne konflikty z większymi organizacjami, które działają na rynku polskim. Mamy umowę, że sobie rozmawiamy o miejscach, datach, zawodnikach, o wymianach. Po latach udało się udoskonalić ten system. Nie było żadnego konfliktu. Czasami się pojawiają, ale potrafimy zmienić termin, żeby się nie kopać, nawet z mniejszymi graczami, z którymi dobrze żyjemy - zakończył Martin Lewandowski.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści