2017 rok. Andrzej Stękała jest zupełnie bez formy. Wypada z centralnego systemu szkolenia. Jego kariera jest na rozdrożu. Pomocną dłoń wyciąga Maciej Maciusiak, obecny asystent trenera Doleżala. Krok po kroku odbudowuje formę Stękały. W 2020 roku zakopiańczyk trafia do pierwszej reprezentacji i od początku zimy zachwyca. W niedzielę poprowadził kadrę do brązowego medalu MŚ w lotach.
Szymon Łożyński, WP SportoweFakty: Przed kamerami Eurosportu wzruszony Andrzej Stękała dziękował przede wszystkim panu. Pojawiły się łzy?
Maciej Maciusiak, asystent Michala Doleżala:
Zawsze, kiedy nie ma mnie z kadrą, oglądam Puchar Świata w telewizji od początku studia aż do jego zakończenia. Akurat w niedzielę musiałem jednak wyjść z domu zaraz po konkursie i wywiadów nie widziałem na żywo. Szybko dotarły jednak do mnie słowa Andrzeja. To bardzo miłe i serdecznie jemu, pozostałym chłopakom i całemu naszemu zespołowi gratuluję.
Ciężko było przywrócić u niego dobre skakanie?
Sytuacja nie była łatwa. W 2017 roku, gdy Andrzej wypadł z centralnego szkolenia, ja byłem trenerem w kadrze C. Wraz z asystentami zdecydowaliśmy wtedy, że zrobimy wszystko, by uratować jego karierę. Udało się. Andrzej wie, ile pracy włożył, by być w tym miejscu, w którym jest obecnie, i na pewno na podium powiedział sobie, że "warto było".
ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot analizuje formę syna. "Jestem w kropce"
Wiedzieliśmy, że jest w wysokiej formie. W konkursach drużynowych skacze się jednak dla całego zespołu. Nie obawiał się pan, jak Andrzej zniesie presję?
Wierzyłem w niego. Wiem, że jest dobrym lotnikiem, bo pokazał to już w konkursie indywidualnym. Teraz po zawodach mogę jednak zdradzić, że nie spodziewałem się, iż w drużynówce będzie aż tak odlatywał. To było wspaniałe. Przed telewizorem mocno ściskałem kciuki za niego i pozostałych chłopaków.
Po konkursie rozmawiałem z Adamem Małyszem i Michałem Doleżalem. Michał powiedział: "To, co zrobił Andrzej, to była wielka rzecz. Gdy widziałem jego radość na dole skoczni, to zacząłem płakać razem z nim".
Cieszę się, że warunki na skoczni były przez cały weekend tak równe. Andrzej i inni skoczkowie mogli pokazać pełnię swojego potencjału. Jedynie trochę słabszy skok miał w czwartej serii konkurs indywidualnego, gdy trochę przyryzykował nad bulą. Pokazuje to jednak, że jest walczakiem. W niedzielę ten błąd skorygował i latał wspaniale.
Jest jeden element, który Andrzej poprawił szczególnie w swoich skokach?
To jest bardziej złożona kwestia. Zawsze charakteryzował się mocnym odbiciem. Nadal to ma. Generuje tę moc zwłaszcza w pierwszej fazie skoku, gdy leci wysoko nad bulą. To jego zaleta. Poprawił timing. Trafia skoki w próg.
Przed sezonem - z pomocą Adama Małysza i Jana Winkiela - znaleziono sponsora dla Andrzeja, Klemensa Murańki, Pawła Wąska czy Tomasza Pilcha. Dzięki temu mogą w pełni skupić się na skokach i są efekty.
Sezon nabiera rozpędu. Takie mistrzostwa podbudują Andrzeja na dalszą część sezonu?
Na pewno tak. Motywacji skoczkom nigdy nie brakuje. Na laurach na pewno jednak nie spocznie, bo w kadrze mamy mocną, zdrową rywalizację. Do startów w Pucharze Świata jest chętnych więcej niż sześciu skoczków. Już przed Engelbergiem musieliśmy podjąć ciężką decyzję. Do Szwajcarii nie poleci Paweł Wąsek, który w Niżnym Tagile był szósty. Z drugiej strony lepiej mieć taki ból głowy niż brak wyboru.
Generalnie mistrzostwa należy ocenić jako sukces reprezentacji Polski, czy jest niedosyt?
To są mistrzostwa świata, tutaj liczą się przede wszystkim medale. Dlatego nutka niedosytu jest, bo w rywalizacji indywidualnej trochę zabrakło do pozycji medalowych. Z brązu w drużynie cieszymy się jednak bardzo. To sukces całego zespołu.
Martwi dyspozycja Kamila Stocha, który nie może złapać powtarzalności. Dużo mu brakuje do najlepszych?
Nie. W Planicy jego skoki nie były technicznie złe. Brakuje mu trochę pewności siebie i to, zwłaszcza na skoczni do lotów, przekładało się na krótsze odległości. Potrzebuje jednego dobrego konkursu, trochę szczęścia do warunków, by znów wszystko zaskoczyło. Na pewno podbuduje go też medal wywalczony z kolegami w drużynówce.
Czytaj także:
Sędziowie się skompromitowali przy skoku Markusa Eisenbichlera
Słabsi Stoch i Kubacki. Eksperci nie mają wątpliwości w sprawie ich formy