Maciej Szczęsny szczerze o relacjach z synem. "Nie skarżę się na Wojtka"

YouTube / ETOTO TV / Od lewej: Wojciech Szczęsny i Maciej Szczęsny
YouTube / ETOTO TV / Od lewej: Wojciech Szczęsny i Maciej Szczęsny

- Nie przyłożyłem rączki do właściwego wychowania, a powinienem - powiedział w wywiadzie dla ETOTO TV Maciej Szczęsny, szczerze oceniając, jakim byłem ojcem dla swoich synów: Wojciecha i Jana.

Po ubiegłym sezonie Wojciech Szczęsny zdecydował się zakończyć karierę profesjonalnego bramkarza. Jego sportowa emerytura długo jednak nie trwała. Polak szybko ją zawiesił i podpisał roczny kontrakt z FC Barceloną po tym, jak kontuzji doznał jej podstawowy bramkarz Marc-Andre ter Stegen.

Szczęsny trafił na ławkę, ale przekonał do siebie Hans Flicka i od ponad miesiąca jest już podstawowym bramkarzem Dumy Katalonii. Z nim w bramce Barcelona nie przegrała żadnego z 11 spotkań i odzyskała fotel lidera La Ligi. Sam Szczęsny spisuje się też coraz lepiej, a w ostatnim ligowym pojedynku z Real Sociedad zachował czyste konto (4:0).

ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak dziś jest legendą. "Wychowałem się na blokowisku"

Poczynania syna w barwach Barcelony śledzi Maciej Szczęsny, który od wielu lat nie ma z nim dobrych relacji. - Nie skarżę się na Wojtka - przyznał jednak 59-latek w wywiadzie dla ETOTO TV w serwisie YouTube.

Prowadzący rozmowę Edward Durda zapytał także byłego bramkarza Legii Warszawa, czy był surowym ojcem dla swoich synów: Wojtka i Jana?

- Nie mogę powiedzieć, że byłem surowym ojcem - podkreślił Maciej Szczęsny. - Bywało wiele takich sytuacji, w których naprawdę surowy tata, w dodatku rozsądniejszy niż ja, dałbym im niezły wycisk (...) Nie przyłożyłem rączki do właściwego wychowania, a powinienem - dodał szczerze.

W jednej sprawie, dość nieoczekiwanie, Maciej Szczęsny był jednak wymagający wobec synów.

- Gdy mieszkali w bloku na dziesiątym piętrze na Pradze-Południe i usłyszeli, że dzwonię domofonem i wjeżdżam dość powolną windą, to mieli z dwie minuty czasu, żeby się ogarnąć i trochę w panice szukali... kapci - ujawnił były bramkarz dla ETOTO TV.

- Gubili je, biegali po domu w samych skarpetkach, a ja wymagałem, żeby te kapcie jednak nosili. Z dwóch powodów, po pierwsze nie chciałem, żeby się przeziębili, a po drugie że mama musiała im regularnie prać te skarpetki - dodał.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści