Marius Lindvik został w niedzielę nowym mistrzem świata w skokach narciarskich na skoczni normalnej. Mało kto spodziewał się takiego rozwiązania, bo sezon 2024/25 do tej pory nie układał się po myśli Norwega. Tym razem jednak wszystko poszło po jego myśli - prowadził już po pierwszej serii, a w drugiej obronił przewagę nad rywalami.
Po raz pierwszy od 20 lat na mistrzostwach świata nie oglądamy Kamila Stocha. Trzykrotny mistrz olimpijski nie znalazł się w piątce na Trondheim decyzją trenera Thomasa Thurnbichlera, a wybór ten wywołał sporo kontrowersji. Przede wszystkim dlatego, że poza Pawłem Wąskiem, żaden polski skoczek nie gwarantował walki o miejsce w TOP 10.
Stocha nie ma w Trondheim, ale środowisko skoków narciarskich doskonale o nim pamięta. Lindvik został zresztą zapytany przez dziennikarza "Super Expressu" o nieobecność rywala z Polski, na co nowy mistrz wypowiedział się o Polaku z najwyższą klasą.
- Na pewno Kamil Stoch jest legendą tego sportu. Wygrał wszystko w tym sporcie. To smutne, że go tu nie ma, ale trenerzy podjęli taką a nie inną decyzją - skwitował.
Tymczasem przed skoczkami dalsza część rywalizacji na mistrzostwach świata. Od wtorku rywalizacja toczyć się będzie na dużym obiekcie w Trondheim. Na ten dzień zaplanowano trzy treningu, a w dalszej perspektywie do rozegrania pozostaje konkurs mikstów, zmagania drużynowe, a także zawody indywidualne.
ZOBACZ WIDEO: Nawet z lodówką. Nie uwierzysz, co zrobił polski zawodnik