Mnóstwo emocji dostarczył konkurs skoczków na mniejszej skoczni na mistrzostwach świata w Trondheim. Złoto, nieoczekiwanie, wywalczył słabo spisujący się w pierwszej części sezonu Norweg Marius Lindvik.
Srebro zdobył Niemiec Andreas Wellinger, a brąz Austriak Jan Hoerl. Czwarty był Karl Geiger, który do podium stracił niespełna 4 punkty. Mimo braku medalu to właśnie o niemieckim skoczku było jednak najgłośniej w trakcie i już po zakończeniu konkursu.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak dziś jest legendą. "Wychowałem się na blokowisku"
Wszystko za sprawą kombinezonu, w którym skakał Geiger. Gdy Niemiec siedział na belce startowej w obu seriach, jego kombinezon sprawiał wrażenie zbyt obszernego w kroku. A przecież według przepisów FIS strój skoczka musi przylegać do ciała.
Geiger nie został jednak zdyskwalifikowany zarówno po pierwszej jak i po drugiej serii, co wzburzyło opinię publiczną.
"Ten kombinezon Karla Geigera to jest żart. Jak nie będzie DSQ to żart z dyscypliny. Tu jest tak dużo materiału, ze nawet dziubek się zagiął" - pisał jeszcze w trakcie zawodów dziennikarz Viaplay Piotr Majchrzak.
"W drugiej serii na belce widać jak ten kombinezon się zwija. Panie Kathol ostatnia szansa na unikniecie kompromitacji" - dodał, apelując do kontrolera sprzętu. Austriak jednak nie zdyskwalifikował Niemca.
"Widzimy, że Karl Geiger nie zmienił kombinezonu. To jest śpiwór właściwie" - to już z kolei słowa Michała Korościela, który komentował konkurs na antenie TVN-u i Eurosportu przed drugim skokiem Niemca.
To nie pierwszy raz, gdy kombinezon Geigera wzbudził kontrowersje. Podobnie było podczas igrzysk olimpijskich w 2022 roku w Pekinie. Wówczas Niemiec na dużej skoczni zdobył brąz, nieznacznie wygrywając z czwartym Kamilem Stochem. Kombinezon Geigera wtedy również wydawał się zbyt obszerny, ale podopieczny Stefana Horngachera - podobnie jak w niedzielę - nie został zdyskwalifikowany.