Pierwszy dzień MŚ w lotach w Planicy zakończył się wielkim skandalem w ekipie Słowenii. Timi Zajc, który na półmetku rywalizacji zajmuje dopiero 27. miejsce, nie wytrzymał i zaatakował w mediach społecznościowych sztab szkoleniowy z Gorazdem Bertonceljem na czele.
"Niestety, dzisiaj wszystko się rozpadło! Trenowałem przez całe lato, żeby dzisiaj latać w okolice pierwszej linii. Myślę, że trenerzy muszą wziąć za to całą odpowiedzialność. Niestety, musimy z nimi pracować, bo inaczej zostalibyśmy wykluczeni z kadry" - napisał 20-letni Zajc na Instagramie.
"Dlatego chcę, żeby główny trener (Bertoncelj - przyp. red.) wziął odpowiedzialność za słabe wyniki wszystkich słoweńskich skoczków. Wszyscy chcemy medali... Ale jak się okazało, przez ostatnie dwa lata moje wyniki są coraz gorsze. Mogę tylko powiedzieć: Bardzo dziękuję i do widzenia!" - dodał reprezentant Słowenii.
ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot analizuje formę syna. "Jestem w kropce"
"Brawo Timi! Szczerość to podstawa", "Coś poszło nie tak w przygotowaniach", "Nie wiem, kto mógł powołać takiego trenera", "Nie poddawaj się, Timi. Nie możesz sam zmienić szkoleniowca?" - skomentowali słoweńscy fani skoków narciarskich.
W piątek Słoweńcy zawiedli na MŚ w lotach. Najlepszy z nich był Anze Lanisek, który po dwóch seriach (z czterech) zajmuje dopiero 17. miejsce.
Zobacz:
MŚ w lotach. Kamil Stoch: Przespałem tę ucieczkę, nie zareagowałem
MŚ w lotach. Ten moment zaważył na słabszym pierwszym skoku Kamila Stocha. Ekspert wyjaśnia