Piątek na skoczni w Planicy podczas MŚ w lotach nie był szczęśliwym dniem dla Kamila Stocha. Reprezentant Polski w pierwszej serii skoczył tylko 213 m i zajmował 13. pozycję. W drugim skoku było już lepiej (229 m) i skoczek z Zębu po dwóch seriach - na półmetku rywalizacji - zajmuje 8. pozycję ze stratą blisko 27 pkt. do podium (więcej TUTAJ).
- Czołówka jest dosyć mocna. No i jadą na jakiś kodach chyba, jak to Dawid Kubacki kiedyś powiedział. Mówiąc szczerze, to trochę przespałem tę ucieczkę. Nie zareagowałem, jak trzeba było i w drugiej serii już trzeba było skoczyć normalnie. No i nic. Zawody dalej trwają. Wszystko może jeszcze się wydarzyć - powiedział Stoch na antenie Eurosportu.
- Znowu gdzieś pojawiły się błędy. Przede wszystkim nie upilnowałem pozycji najazdowej. Przez to tracę dużo na progu. Pozycja jest wycofana trochę i później muszę to gonić. No i... Chciałbym to wytłumaczyć, ale nie ma czasu i nie chce mi się tego od podstaw tłumaczyć. Jeśli zawalę pozycję najazdową, to potem się już wszystko sypie - dodał nasz skoczek.
33-letni zawodnik ma nadzieję na poprawę swojej lokaty w sobotę, kiedy odbędą się dwie kolejne serie. - Dla mnie każdy skok jest nową kartą, którą trzeba zapisać. Chcę zapisać jak najładniejszymi literami, dlatego jutrzejszy dzień będzie dla mnie nowym wyzwaniem. Nowy rozdział i nowe możliwości - zapowiedział Stoch.
Po pierwszym dniu MŚ w lotach liderem jest Karl Geiger z Niemiec (nota 431,2 pkt.), który wyprzedza Norwega Halvora Egnera Graneruda (426,6 pkt.) i Markusa Eisenbichlera (425,7). Najlepszy z Polaków Piotr Żyła plasuje się na 7. miejscu (408,5 pkt.).
Zobacz:
MŚ w lotach: Twitter nie oszczędził sędziów. "Niech siedzą na krzesłach w śniegu"
ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot analizuje formę syna. "Jestem w kropce"