Zmagania w PŚ w skokach narciarskich w Sapporo za nami. Najwięcej powodów do zadowolenia po tym weekendzie ma Ryoyu Kobayashi, który wygrał oba konkursy indywidualne. Polacy nie odegrali co prawda kluczowych ról, ale występy powracającego do rywalizacji Kamila Stocha dał powiew optymizmu.
Szczególnie w niedzielę trzykrotny mistrz olimpijski spisał się bardzo dobrze. Był najlepszy z Biało-Czerwonych i zajął 16. miejsce po skokach na 126,5 m oraz 122,5 m. Stoch zanotował tym samym drugi wynik sezonu. Wyżej, na 14. pozycji, uplasował się w drugim tygodniu PŚ w Ruce.
W późniejszej rozmowie z Eurosportem 37-latek zdradził, że jest zadowolony ze swojej postawy, choć miał szansę na lepszy wynik (po pierwszej serii zajmował 12. lokatę). - W drugiej serii było trochę nerwów, bo dawno nie jechałem tak z tyłu po pierwszej. Starałem się też robić swoją robotę - skwitował. Polak dodał, że w niedzielę odpuścił kontrolę i "poszedł na żywioł".
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak dziś jest legendą. "Wychowałem się na blokowisku"
Stoch wrócił do rywalizacji w PŚ po dłuższej przerwie, którą wykorzystał na treningi. Widać, że przyniosły one efekt, co widać też po nastawieniu naszego zawodnika.
- Dobrze skakało mi się na zgrupowaniu w Planicy. I tam już poczułem, że to jest naprawdę dobre i chcę to robić. Tutaj się w tym utwierdziłem. Te skoki, co prawda, były gorsze niż te w Planicy, ale to jest normalne. Kiedy przychodzisz na zawody, to jest trochę napięcia w organizmie i chcąc nie chcąc, tutaj trzeba się trochę "wskakać" w konkursy z adrenaliną, z emocjami. Zrobiłem dobrą robotę - podsumował.
Zawody na słynnej Okurayamie były ostatnim przystankiem przed mistrzostwami świata. Walka o medale w norweskim Trondheim odbędzie się w dniach 27 lutego - 8 marca.
Myślałem ,że będziesz potrafił odejść z klasą, taką z jaką wygrywałeś. Da Czytaj całość