Ależ to był konkurs! Na otwarcie Turnieju Czterech Skoczni dwóch Polaków, Piotr Żyła oraz Dawid Kubacki stanęli na podium. Ze zwycięstwa cieszył się jednak Halvor Egner Granerud. Norweg wygrał z bardzo dużą przewagą - ponad 13 punktów nad drugim Żyłą oraz ponad 17 nad Kubackim.
Częściowy wpływ miała na to pokerowa zagrywka Alexandra Stoeckla. Trener Norwegów poprosił o obniżenie belki na swoje życzenie, co daje dodatkowe punkty. Ale dzieje się to tylko wtedy, gdy zawodnik osiągnie 95 proc. rozmiaru skoczni. Jeśli wyląduje bliżej dodatkowe punkty nie są doliczane.
Thomas Thurnbichler w Oberstdorfie zdecydował się nie ryzykować i nie obniżał belki dla Polaków. Co na ten temat myśli lider Pucharu Świata?
ZOBACZ Zmarzlik wskazał żużlowców, których najbardziej ceni. W gronie dwóch Duńczyków!
- Cóż, czekałem na to obniżenie belki, patrzyłem, czy ona nie idzie w dół, ale się nie doczekałem. Pojechałem tak, jak było. Czy mogłoby to coś zmienić? Zawsze lepiej jest skoczyć ten metr bliżej, a ładniej wylądować i dostać jeszcze punkty za belkę - powiedział Dawid Kubacki w rozmowie ze sport.pl.
- Sytuacja na skoczni zmieniała się jednak zbyt dynamicznie i może trener nie chciał po prostu ryzykować takiego ruchu w pierwszym konkursie. Można było trafić na warunki, moment, kiedy byłoby słabiej, a wystarczy nie dolecieć pół metra do potrzebnej odległości i punktów za belkę nie ma. To jest ciężkie do zadecydowania w takiej chwili i możemy sobie teraz gdybać. Tego już nie dojdziemy - dodał.
Drugi konkurs Turnieju Czterech Skoczni wystartuje już 1 stycznia o godz. 14:00. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.
Czytaj więcej:
Trener Polaków tego nie ukrywał. Tak zareagował na sytuację ze Stochem