Świetna postawa Polaków w Maroku. Jest etapowe zwycięstwo

Materiały prasowe / Energylandia Rally Team / Na zdjęciu: Szymon Gospodarczyk (po lewej) i Michał Goczał
Materiały prasowe / Energylandia Rally Team / Na zdjęciu: Szymon Gospodarczyk (po lewej) i Michał Goczał

Za nami trzeci etap Rajdu Maroka. W poniedziałek finałowa runda mistrzostw świata w rajdach terenowych po raz pierwszy wyruszyła na wschód od bazy w miejscowości Zakura. Najszybsi na trasie okazali się Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk.

Do 60 kilometra najszybszymi na trasie byli Eryk Goczał i Oriol Mena. Załoga Energylandia Rally Team stopniow obudowała swoją przewagę, natomiast później niestety posłuszeństwa odmówił silnik w ich samochodzie. Odzwierciedlenie w rzeczywistości znalazło tutaj jednak stare polskie powiedzenie o tym, że "wszystko zostaje w rodzinie”. Etap wygrali bowiem Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk.

Załoga Energylandia Rally Team startująca z numerem 315 pokonała o ponad minutę duet fabrycznego zespołu Red Bulla - Lopez Contardo-Ortega Gil. Na trzecim miejscu próbę ukończyła kolejna załoga Energylandii - Marek Goczał i Maciej Marton - którzy zajmują drugą pozycję w klasyfikacji generalnej rajdu w klasie T3.

- Wygrywamy trzeci etap Rajdu Maroka, jesteśmy bardzo szczęśliwi. To była bardzo szybka i kamienista próba - mniej było piachu i wydm. Przez prawie 100 kilometrów jechaliśmy w kurzu, ale myślę, że dla wszystkich załóg warunki były podobne. Po dwóch dniach przygód samochód w końcu był w pełni sprawny i mogliśmy zaatakować. To był wymagający etap pod kątem nawigacji, ale Szymon poradził sobie z tym perfekcyjnie - mówił zadowolony ze zwycięstwa Michał Goczał.

ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"

- To był dla nas szczęśliwy etap, razem z Michałem wygraliśmy w klasie T3. Na trasie zauważyliśmy Eryka i Oriola - zepsuł im się silnik. Powiedziałem wtedy do Michała, że teraz musimy walczyć, aby obronić honor zespołu Energylandia Rally Team. Na początku jechaliśmy w kurzu, ale później udało się wyprzedzić kilka załóg - zaatakowaliśmy i wygraliśmy etap. Jesteśmy bardzo zadowoleni - dodał Szymon Gospodarczyk, pilot zwycięskiej załogi.

- Za nami kolejny dobry dzień na Rajdzie Maroka. Samochód spisywał się znakomicie i jechało się nam rewelacyjnie. Staraliśmy się naciskać od początku, walczyliśmy z trzema załogami Red Bulla. Jedna zatrzymała się na trasie po jakiejś awarii, dwie pozostałe nie chciały nas przepuścić. Chcieliśmy wygrać ten etap, ale Red Bulle skutecznie nas zablokowały. Do końca rajdu pozostały jeszcze dwa etapy, więc napewno jeszcze powalczymy - powiedział na mecie Marek Goczał.

- Niestety na 90 kilometrze z nieznanej jeszcze przyczyny padł nam silnik. Ukończyliśmy odcinek ciągnięci na linie, zresztą tak samo jak w niedzielę. Wtedy najpierw straciliśmy napęd na przód, przejechaliśmy kawałek i straciliśmy też napęd na tył. Na szczęście do Rajdu Dakar jest jeszcze trochę czasu. Przyjechaliśmy tutaj testować nowe auta i testy w zasadzie idą tak, jak powinny. Musimy popracować nad tym, aby ta maszyna kończyła etapy na mecie. Bo jeśli tak będzie, to wygramy - zaznaczył Eryk Goczał.

We wtorek zawodnicy wyruszą z Zakury do saharyjskiej wioski Merzouga znanej z najwyższych wydm w Maroku. Łączny dystans do pokonania wynosi 426 kilometrów, z czego aż 351 kilometrów stanowił będzie odcinek specjalny.

Czytaj także:
- Obraził Hamiltona. Sąd wydał wyrok
- Konflikt na szczycie Red Bulla? Ważna persona na wylocie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty