W tym artykule dowiesz się o:
Bramkarz: Daniel Dupjachanec (KS Azoty Puławy)
Wadim Bogdanow może w spokoju dochodzić do zdrowia po kontuzji. 34-letni Macedończyk wszedł między słupki i broni z podobną regularnością jak Rosjanin. Po ostatniej kolejce ciepłych słów nie szczędzili mu nawet rywale. Przez całą pierwszą połowę gracze Chrobrego Głogów obijali Dupjachaneca, a przewaga Azotów urosła w tym czasie do 10 goli. Po 60 minutach statystyki golkipera wyglądały imponująco. 39 proc. skuteczności oraz 13 obronionych rzutów, w tym dwa karne,
Lewoskrzydłowy: Bartłomiej Tomczak (NMC Górnik Zabrze)
Od prawie dekady w czołówce strzelców, ale ostatni raz równie skuteczny był kilka sezonów temu w barwach Zagłębia Lubin. Tomczak walczy o pierwszy w karierze tytuł króla strzelców i jest na najlepszej drodze do realizacji tego celu.
Górnik długo męczył się z MKS-em Kalisz. Beniaminek do 40. minuty stawiał czoło wiceliderowi Grupy Granatowej. Pięć bramek skrzydłowego zabrzan zniszczyło jednak marzenia rywali o niespodziance. Tomczak zakończył mecz z dziewięcioma golami i z 58 golami prowadzi w klasyfikacji strzelców. Więcej o rywalizacji Górnika z MKS-em przeczytasz TUTAJ (RELACJA)
Lewy rozgrywający: Kacper Adamski (KPR Legionowo)
Każdemu rekonwalescentowi życzymy takich powrotów. Dzień przed wyjazdem do Gdyni trener KPR-u Marcin Smolarczyk zastanawiał się, czy będzie mógł skorzystać z Adamskiego. Wicelider strzelców pauzował w poprzedniej kolejce z powodu urazu stawu skokowego i toczył wyścig z czasem przed meczem ze Spójnią. Wygrał go i z beniaminkiem zaprezentował się wyśmienicie.
Takie występy jak ten w Gdynii (dziewięć goli) powoli stają się standardem. Adamski zasługuje na miano tegorocznej rewelacji, choć jego nazwisko przewija się w lidze od kilku lat. Tak naprawdę pierwszą poważną szansę dostał w Legionowie i nie zawodzi.
Środkowy rozgrywający: Michał Potoczny (MMTS Kwidzyn)
Dyspozycja kadrowicza z pewnością cieszy selekcjonera Piotra Przybeckiego. W składzie na Golden League Potoczny jest jedynym środkowym z prawdziwego zdarzenia.
Im bliżej zgrupowania, tym playmaker MMTS-u łapie wyższą formę. Próbkę możliwości dał kilka dni wcześniej w Opolu. W Piotrkowie wskoczył na jeszcze wyższy poziom, szczególnie pod względem rzutowym, bo z powodu kontuzji kolana odpoczywał Paweł Genda. Potoczny przed przerwą dał się mocno we znaki Marcinowi Schodowskiemu (cztery gole), swój dorobek podwoił w drugiej części, rzucił m.in. karnego w bardzo nerwowej końcówce. O popisach Potocznego i starciu MMTS-u z Piotrkowianem więcej przeczytasz TUTAJ
Prawy rozgrywający: Krzysztof Lijewski (PGE VIVE Kielce)
Fenomenalny początek "świętej wojny" z Orlen Wisłą Płock. Asysty przy golach Aguinagalde, kombinacyjne akcje z Jureckim i w końcu pociski zza obrony. Dobrze, że w Płocku mają wytrzymałe siatki, bo po kilku piekielnie mocnych rzutach bramka zatrzęsła się w posadach. Do końca meczu Nafciarze nie potrafili zatrzymać rozpędzonego Lijewskiego. Pięć goli i 100 proc. skuteczność tylko w części odzwierciedlają jego znakomity dzień. Bo wybitnych zagrań było co niemiara.
Prawoskrzydłowy: Valentin Ghionea (Orlen Wisła Płock)
Rumuna nie trzeba mobilizować na spotkanie z PGE VIVE, w końcu spędził w Polsce już kilka lat. Podczas "świętej wojny" zostawił serce na parkiecie. Harował w obronie, tarzał się po parkiecie, walczył o każdą piłkę, startował do kontr i kończył je jak profesor. Do perfekcyjnego występu zabrakło bardzo niewiele. Gdyby w końcówce Ghionea nie zmarnował rzutu karnego - a raczej gdyby nie przekombinował - to w Płocku pewnie nosiliby go na rękach. A tak to Rumun skończył mecz ze świetnym dorobkiem 11 goli, ale i uczuciem sporego niedosytu.
ZOBACZ WIDEO Lewandowski o włos od zdobycia bramki! Zobacz skrót meczu Hamburger SV - Bayern Monachium [ZDJĘCIA ELEVEN]
Obrotowy: Arkadiusz Bosy (Sandra Spa Pogoń Szczecin)
Szczypiorniści Pogoni wystawili cierpliwość kibiców na poważną próbę. Nie od dziś wiadomo, że po stracie Edina Tatara czy Michala Bruny w Szczecinie nieco obniżono oczekiwania. Zerowy dorobek po siedmiu kolejkach był jednak bardzo niemiłą niespodzianką, przecież w zespole pozostało kilku doświadczonych graczy. Takich jak Bosy. Obrotowy doleczył uraz i w wielkim stylu wrócił do gry. Rozstawiał na kole defensorów faworyzowanej Gwardii Opole, odsyłał rywali na ławkę, trafił z trudnych pozycji, egzekwował karne. Osiem bramek Bosego pomogło Pogoni w przełamaniu impasu. Obrotowy nie pomylił się także w serii rzutów karnych.