Początek spotkania w Piotrkowie Trybunalskim nie zwiastował późniejszych problemów Sandra Spa Pogoni. Szczecinianie prowadzili od pierwszych chwil i wydawało się, że sięgną po zwycięstwo. Jak przyznał Dawid Fedeńczak, jego drużyna przyjechała z jasnym celem. - Przyjechaliśmy tutaj, żeby walczyć o 3 punkty - stwierdził.
Sprawa skomplikowała się w drugiej połowie. Gospodarze zaczęli bardzo szybko odrabiać straty i to pomimo faktu, że aż 18 minut spędzili na ławce kar. W końcu wyszli na kilkubramkowe prowadzenie (22:19) i od tego momentu zdominowali boiskowe wydarzenia (więcej o tym meczu tutaj).
- Nie było tutaj mowy o żadnym odpuszczaniu czegokolwiek i komukolwiek - uciął wszelkie spekulacje Fedeńczak. - My wciąż walczymy o 5. miejsce. Niestety, nie udało się. Wiedzieliśmy, że to będzie trudny mecz, ponieważ Piotrkowianin, pomimo tego, które zajmuje miejsce, nie zasługuje na nie - dodał skrzydłowy Portowców.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Perfekcyjna bramkarka"! Iga Świątek poradziłaby sobie w futbolu?
Wpływ na końcowy rezultat miała też czerwona kartka, którą otrzymał Patryk Biernacki. Sytuacja była co najmniej niecodzienna. To rozgrywający był faulowany przez Jana Stolarskiego, ale zdaniem arbitrów, zareagował zbyt ostro i został wyrzucony z parkietu. To jeszcze bardziej zawężało możliwość rotacji Rafałowi Białemu.
Fedeńczak nie szukał jednak żadnych tłumaczeń. - Przygotowywaliśmy się na ten mecz. Piotrkowianin zagrał lepiej od nas, co przełożyło się na wynik - podsumował.
Sandra Spa Pogoń rozegra jeszcze trzy spotkania: z Chrobrym Głogów (w Szczecinie), Azotami (w Puławach) i Stalą Mielec (u siebie).
Czytaj więcej:
--> Trener Ruchu jasno o sytuacji w PGNiG Superlidze