Piłka ręczna. Memoriał Weryńskiego strzałem w dziesiątkę. Obiecujące Azoty, udany start nowego VIVE

PAP / Darek Delmanowicz / Na zdjęciu: zawodnik Łomża Vive Kielce Tomasz Gębala (w środku) oraz Adam Pacześny (z prawej) i Piotr Rutkowski (z lewej) z MKS Piotrkowianina Piotrków Trybunalski
PAP / Darek Delmanowicz / Na zdjęciu: zawodnik Łomża Vive Kielce Tomasz Gębala (w środku) oraz Adam Pacześny (z prawej) i Piotr Rutkowski (z lewej) z MKS Piotrkowianina Piotrków Trybunalski

"Organizacja Stal Mielec" to już przestarzałe hasło. Memoriał Antoniego Weryńskiego okazał się sukcesem, pod względem sportowym kibice nie mogli narzekać na największą porcję piłki ręcznej od pół roku.

W pierwszej połowie lat 90. w świat poszedł przekaz, wyśmiewający bałagan w ówczesnym klubie piłkarskiej I ligi, ledwo wiążącym koniec z końcem. Beniaminek Ekstraklasy zrobił ostatnio wiele, by zerwać z łatką wszechobecnej mizerii. W klubie piłki ręcznej też od dawna idzie ku dobremu, a pomysł z zorganizowaniem z rozmachem VIII Memoriału Antoniego Weryńskiego o Puchar Marszałka Województwa Podkarpackiego okazał się strzałem w dziesiątkę.

SPR Stal i prezes Roman Kowalik podjęli się nie lada wyzwania. W czasach pandemii sprowadzili do Mielca siedem zespołów, szczególnie dbając o ich bezpieczeństwo. Na wejściu zawodników witała komora odkażająca, nikt nie mógł czmychnąć przed automatycznym pomiarem temperatury. Wszyscy uczestnicy, bez wyjątku, chwalili organizatorów za przygotowanie zawodów.

- Wszystko było zorganizowane perfekcyjnie - to były prezes, a obecnie dyrektor sportowy Wisły Adam Wiśniewski. - W takim momencie udało się przeprowadzić naprawdę fajny turniej - dorzucił trener Łomży VIVE Tałant Dujszebajew.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Robert Lewandowski show. Co za sztuczka!

To tylko jedna strona medalu. Stal idealnie wstrzeliła się w lukę po pandemii, zapewniła wygłodniałym kibicom dawkę piłki ręcznej na niezłym poziomie. Wprawdzie na trybunach nie mogli pojawić się widzowie, ale wszystkie spotkania transmitowano na żywo w wysokiej jakości. O popycie świadczyła oglądalność - m.in. finał między Łomżą VIVE Kielce a Azotami Puławy w samym portalu Youtube śledziło ponad 1100 osób.

Po Memoriale jesteśmy też mądrzejsi - w Mielcu pokazali się trzej główni kandydaci do medalu. Najlepiej wypadli rzecz jasna zwycięzcy z Kielc, którzy nie ustrzegli się błędów (jak to na początku okresu przygotowawczego), ale w niektórych elementach wypadli naprawdę okazale. Duet Artsiom Karalek - Nicolas Tournat będzie postrachem najlepszych w Europie. Alex Dujshebaev i Igor Karacić - gdy było potrzeba - klasa. Miłosz Wałach powinien w tym sezonie naciskać Mateusza Korneckiego i może częściej będzie zmiennikiem Andreasa Wolffa. Pozostali młodzi Polacy, w tym Michał Olejniczak, nie zachwycili, ale tutaj spokojnie, na nich jeszcze przyjdzie czas.

W Mielcu byłoby jeszcze ciekawiej, gdyby wszystkiego nie popsuła sama Stal. Choć raczej pasuje - sama Orlen Wisła. Ostrzono sobie zęby na finałową płocko-kielecką rywalizację, ale Nafciarze wyrżnęli się boleśnie na pierwszej przeszkodzie. I to na własne życzenie, bo choć Stal grała niezwykle ambitnie, to zespół klasy Wisły powinien rozprawić się z nią, zwłaszcza mając bezpieczną przewagę na kilka minut przed końcem.

Więcej o Nafciarzach będzie można powiedzieć, gdy wyjdą w optymalnym składzie. Mieleckiego boiska nie powąchali Zoltan Szita i David Fernandez. Zwłaszcza nieobecność Hiszpana może martwić, bo wiosną było dość głośno o jego rzekomych problemach z kolanem. Reszta nowych nabytków na razie bez rewelacji. Predrag Vejin pokazał, że nie boi się rzucać, nawet z trudnych pozycji. Krzysztof Komarzewski wyglądał w debiucie na stremowanego, ale potem było lepiej. Więcej spodziewano się po Abelu Serdio, za to w ataku można liczyć na Mirsada Terzicia. Bośniak, w Veszprem specjalista od uprzykrzania rywalom życia, mógłby na moment odciążyć Szitę.

Płocczanie na własne oczy widzieli, że wyrósł im poważny kandydat do medalu. KS Azoty z Michałem Jureckim to zupełnie inny zespół niż w poprzednich sezonach. Jeśli wielokrotnego reprezentanta Polski ominą kontuzje, to dużo da zespołowi. Kolokwialnie, zrobi grę. Skupi na sobie uwagę i otworzy koledze drogę, innym razem weźmie piłkę pod pachę i zrobi co należy. Gdy w obronie stanie razem z Dawidem Dawydzikiem, to niejednemu zrobi się ciemno przed oczami.

Obiecująco wyglądał też zwinny Aliaksandr Baczko, Michał Szyba dawał radę w pojedynkę (po kontuzji Rafała Przybylskiego), dużą siłą powinni być też skrzydłowi (o ile będą dostrzegani w trakcie sezonu). Memoriał w Mielcu warto było obejrzeć chociażby dla Azotów, bo ich postawa jeszcze zaostrzyła apetyt na początek sezonu w Superlidze.

ZOBACZ: 
Kielczanie najlepsi w Mielcu
Bramkarski talent jedną nogą w Barcelonie

Źródło artykułu: