Wisła drużyną wojowników. Sabate dumny po finale

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: zawodnicy ORLEN Wisła Płock Tomasz Gębala (z lewej) i Nemanja Obradović (z prawej) oraz Luka Cindrić (w środku) z PGE Vive Kielce
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: zawodnicy ORLEN Wisła Płock Tomasz Gębala (z lewej) i Nemanja Obradović (z prawej) oraz Luka Cindrić (w środku) z PGE Vive Kielce

Z każdym spotkaniem Orlen Wisła Płock jest bliżej pokonania szczypiornistów PGE VIVE Kielce. W finale Pucharu Polski Nafciarze nie byli jednak w stanie postawić kropki nad "i", a w efekcie przegrali 25:26.

Finał Pucharu Polski w Poznaniu to kolejna stracona szansa zawodników z Płocka. Gracze Wisły wszystko mieli w swoich rękach - przez całe spotkanie doskonale grali w obronie, zneutralizowali największe atuty kielczan w ataku, na pięć minut przed końcem prowadzili dwoma trafieniami, a w ostatniej akcji starcia zmarnowali piłkę na remis. Kolejne trofeum powędrowało do Kielc, a płocczanie, chociaż byli bardzo blisko pokonania żółto-biało-niebieskich, znów pozostali z zawiedzionymi nadziejami. 

- Jesteśmy rozczarowani, bo przyjechaliśmy po zwycięstwo. Jestem jednak dumny z chłopaków - myślę, że zespół z początku sezonu, a ten, który mamy teraz, to zupełnie dwie inne drużyny. Mamy prawdziwych wojowników, cały czas mocno walczą, a to jest droga do rozwoju - powiedział trener Nafciarzy Xavier Sabate.

Zawody w Poznaniu od pierwszej minuty były niezwykle wyrównane. Doskonale bronili bramkarze - Adam Morawski i Vladimir Cupara. Na szczególne wyróżnienie zasługuje jednak postawa Nafciarzy w defensywie - od początku grali twardo, inteligentnie i z dużym spokojem.

ZOBACZ WIDEO Bundesliga. Odłożona koronacja Bayernu! Borussia nadal w grze! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

- Dzisiaj w piłce ręcznej dwie bramki to nic. Graliśmy przeciwko świetnej ekipie, zespołowi, który zagra w Final Four Ligi Mistrzów i jest budowany tak, by nie tylko tam awansować, ale też wygrać. Różnica w budżecie naszych klubów jest ogromna, oni mają na każdej pozycji zawodników ze światowej czołówki. Piłka ręczna to jednak nie są nazwiska, ale ludzie. My mieliśmy prawdziwych wojowników, mieliśmy ostatnią piłkę, dobrze rozegraliśmy akcję, ale spudłowaliśmy. Taki jest sport. Różnica między sukcesem a przegraną jest bardzo cienka. Cały czas będziemy kontynuowali naszą pracę i starali się ich pokonać, ale teraz skupiamy się tylko na meczu w Kwidzynie - dodał szkoleniowiec.

Zobacz też: Challenge Cup: zwycięstwo Pogoni, ale pucharu brak. Rocasa powtórzyła sukces sprzed 3 lat

Komentarze (0)