Challenge Cup: zwycięstwo Pogoni, ale pucharu brak. Rocasa powtórzyła sukces sprzed 3 lat

PAP / Oskar Błaszkowski / Na zdjęciu: Daria Zawistowska
PAP / Oskar Błaszkowski / Na zdjęciu: Daria Zawistowska

Niespodzianka na Wyspach Kanaryjskich. Rocasa Gran Canaria przegrała w rewanżu z SPR-em Pogonią Szczecin w Challenge Cup 23:24. Mimo to puchar pozostał u gospodyń. Dla Hiszpanek to trzeci finał w ciągu czterech sezonów i drugi zakończony sukcesem.

Trener Neven Hrupec jeszcze przed pierwszym meczem zapytany o mocne strony Rocasy, odpowiedział: - Uważam, że mają doskonałe wyniki w ostatnich trzech latach w Pucharze Challenge i doświadczenie w grze w finale. Jak się potem okazało, na parkiecie było to rzeczywiście widać.

Niestety dla Pogoni, zawody rozpoczęły się niemal identycznie jak przed tygodniem w Grodzie Gryfa. Miejscowe lotem błyskawicy przemieszczały się pod bramkę granatowo-bordowych, a że skuteczność była u Hiszpanek na dobrym poziomie, jeszcze przed kwadransem zyskały kolejne 5 trafień przewagi (11:6). Fatalnie wyglądała przy tym statystyka obron w wykonaniu szczecińskich bramkarek (raptem 8 procent przy aż 40 samej tylko Silvii Navarro).

Kolejna próba zdetronizowania PGE VIVE. Czytaj więcej!

Trener Neven Hrupec postanowił reagować. Włoszkę Monikę Pruenster zastąpiła Marta Wawrzynkowska i choć początkowo i ona miała problemy z odbijaniem rzutów gospodyń, to z upływem kolejnych minut zaczęła wyczuwać intencje rywalek. Jej koleżanki w formacji ofensywnej miały jednak swoje problemy. Czasem pomógł słupek, innym razem zabrakło kilku centymetrów. Ostatecznie do przerwy Polki przegrywały 12:15, co i tak było lepszym rezultatem niż w domowym starciu. Niemniej, w dwumeczu strata urosła do niebagatelnych rozmiarów (- 10).

ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz: Kiedy słuchałem Włodzimierza Szaranowicza, miałem łzy w oczach

Szczecinianki wyszły z szatni z zamiarem walki do samego końca. Może nie były już w stanie odwrócić losów rywalizacji, ale chciały udowodnić i sobie i kibicom, że gra w finale w pełni im się należała. I rzeczywiście. W 42. minucie przyjezdne mogły tracić do przeciwniczek tylko jedną bramkę. Mogły, ale banalny błąd przy próbie podania to uniemożliwił. Dosłownie chwilę potem zbyt ostra reakcja Hrupca na pracę węgierskich sędziów spowodowała reakcję delegata i karę dwóch minut. Mimo to Pogoń dopięła swego. Piłkę odbitą od bloku przejęła Oktawia Płomińska i zrobiło się tylko 20:19.

Zobacz także: Nielba nieco bliżej gry w PGNiG Superlidze

Lewa skrzydłowa mogła dać drużynie jeszcze więcej radości. Z trudnej jednak pozycji nie pokonała Navarro. Największe brawa należały się bez wątpienia Wawrzynkowskiej. Bez niej Pogoń już dawno straciłaby resztki nadziei na korzystne rozstrzygnięcie w rewanżu. A tak na 7 minut przed końcem tablica świetlna wskazała stan 22:22. Gospodynie, które były już pewne zdobycia pucharu, zaczęły popełniać błędy. Tu dotknięcie piłki nogą, tam błąd podania. I stało się. Musiały pogodzić się z przegraną, ale po końcowej syrenie i tak rzuciły się sobie w objęcia.

Puchar Challenge Cup, finał (2. mecz):

Rocasa Gran Canaria - SPR Pogoń Szczecin 23:24 (15:12)

Pierwszy mecz: 30:23
W dwumeczu: 53:47

Rocasa: Hernandez Suarez, Navarro Himenez - Reyes Gonzales, Falcon Gonzalez 6, Pizzo 4 (1/1), Perez Risco, Toscano Sanchez, Lusson Miranda 3 (1/1), Dos Santos De Macedo, Mbengue Rodriguez 4, Rodriguez Hernandez 4 (1/2), Schuster, Trojaola Cabezudo 2, Gonzalez Mendez.
Karne: 3/4.
Kary: 10 min. (Gonzalez Mendez - 4 min., Perez Risco, Lusson Miranda, Schuster - 2 min.).

SPR Pogoń: Pruenster 1, Wawrzynkowska, Krupa - Płomińska 2, Bozović 2, Noga, Cebula 5 (3/3), Urbańska 1, Janas 1, Wołoszyk, Szynkaruk 1, Dezić 1, Zawistowska 5, Kochaniak 2, Agbaba 1, Blazević 2.
Karne: 3/3.
Kary: 12 min. (Agbaba - 6 min., Hrupec, Bozović, Szynkaruk - 2 min.). 
Czerwona kartka: Jelena Agbaba w 49. minucie z gradacji kar.

Sędziowie: Ferenc Bonifert i Viktor Olah (obaj z Węgier).
Widzów: 1500.

Źródło artykułu: