Puchar Polski: Wisła znów zawiodła w końcówce. Jedenaste trofeum z rzędu dla PGE VIVE!

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: radość zawodników i sztabu szkoleniowego PGE Vive Kielce po zdobyciu Pucharu Polski piłkarzy ręcznych
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: radość zawodników i sztabu szkoleniowego PGE Vive Kielce po zdobyciu Pucharu Polski piłkarzy ręcznych
zdjęcie autora artykułu

Puchar Polski znów nie dla szczypiornistów Orlenu Wisły Płock. Nafciarze postawili niezwykle trudne warunki graczom PGE VIVE, ale szesnasty tytuł (a jedenasty z rzędu) powędrował na konto kielczan (26:25).

W siedmiu z ostatnich ośmiu edycji Pucharu Polski kwestia zwycięstwa rozstrzygała się między szczypiornistami z Kielc i Płocka. Nafciarze dotychczas mieli jednak niewiele szczęścia w pojedynkach z żółto-biało-niebieskimi. Zawodnicy z województwa świętokrzyskiego przez ostatnie dziesięć lat byli nie do zdarcia - od 2009 to oni niezmiennie cieszyli się z trofeum.

W Poznaniu nie było forsowania tempa, byli natomiast znakomici bramkarze i świetna obrona. Zarówno Adam Morawski, jak i Vladimir Cupara stanowili piekielnie mocne punkty swojej ekipy i od początku było widać, że walka o zwycięstwo będzie bardzo twarda.

Mocno poobijany po starciu w Paryżu był Luka Cindrić, ale w finale Pucharu Polski Chorwat grał od pierwszej minuty. I to jak grał! Rozgrywający dobrze dobrze kierował grą swoich kolegów, ale nie bał się też podejmować indywidualnych szarży przez twardą defensywę płocczan. Tradycyjnie już błysnął także białoruski duet Kulesz-Karalek.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Milan wygrywa, ale Krzysztof Piątek nie strzela [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Kielczanie musieli się jednak mocno napracować w ofensywie, bo Nafciarze byli doskonale ustawieni w obronie. Przede wszystkim fantastycznie czytali grę mistrzów Polski, nie dawali się zaskoczyć, a w pierwszej połowie niemal całkowicie odcięli motor napędowy rywali - Alexa Dujshebaeva. W końcówce pierwszej połowy zdobyli trzy bramki z rzędu i dzięki temu po trzydziestu minutach gry prowadzili 11:9.

Drugą partię meczu mocno otworzyli natomiast szczypiorniści z województwa świętokrzyskiego - tym razem to zaliczyli serię trzech trafień i walka zaczęła się od nowa. Pojedynek znów zrobił się zacięty, a z każdą kolejną mijającą minutą atmosfera na boisku coraz bardziej napięta. Gdy kielczanom udało się odskoczyć na dwie bramki, błyskawicznie zareagował Xavier Sabate. Trener Nafciarzy poprosił o czas, a po powrocie na parkiet jego gracze wyrównali rezultat zawodów.

W szeregach płocczan na wynik mocno harował - Michał Daszek. To zresztą on na nieco pięć minut przed ostatnią syreną wyprowadził Wisłę na prowadzanie 24:22. Wystarczyła jednak indywidualna akcja Cindricia, czujność Jurkiewicza i jego rzut na pustą bramkę, by na tablicy wyników znów widniał remis. Czas upływał nieubłaganie, a obie drużyny pozostawały w punkcie wyjścia.

W końcówce emocje sięgały zenitu - walka była naprawdę zażarta, a o zwycięstwie rozstrzygnęły ostatnie sekundy i fantastyczna parada Vladimira Cupary.

Zawodnikami meczu zostali wybrani Michał Daszek i Luka Cindrić. Chorwat oddał jednak statuetkę Vladimirowi Cuparze.

Zobacz też: PGNiG Superliga: Energa MKS Kalisz o krok od utrzymania. Stal Mielec igra z ogniem

PGNiG Puchar Polski:

Orlen Wisła Płock - PGE VIVE Kielce 25:26 (11:9)

Orlen Wisła Płock: Morawski, Wichary - Daszek 9, De Toledo 2, T. Gębala 3, Góralski, Krajewski, Mihić 1, Mlakar 2, Moya 1, Obradović, Piechowski 1, Racotea 1, Sulić 5, Zdrahala

PGE VIVE: Cupara, Ivić - Aguinagalde 2, Bis, Cindrić 5, A. Dujshebaev 1, Fernandez Perez 2, Jachlewski 2, Janc 5, Jurkiewicz 1, Karalok 3, Kulesz 3, Lijewski, Mamić 1, Moryto

Źródło artykułu: