Show bramkarzy w Gdańsku. Górnik umocnił się w górnej ósemce

Materiały prasowe / Orlen Superliga / Górnik Zabrze / Zawodnicy Górnika Zabrze
Materiały prasowe / Orlen Superliga / Górnik Zabrze / Zawodnicy Górnika Zabrze

PGE Wybrzeże nie prowadziło w Gdańsku z Górnikiem ani przez chwilę. Co prawda w drugiej połowie w końcu gospodarze podjęli rękawicę, jednak Górnik, w którym świetnie bronił Piotr Wyszomirski utrzymał przewagę i wygrał 25:23.

PGE Wybrzeże Gdańsk przed tygodniem przegrała w lidze po raz pierwszy od 7 grudnia. Gdańszczanie mieli osiem punktów przewagi nad zabrzańskim Górnikiem. Szczypiorniści ze Śląska po trzech wygranych z rzędu wypracowała sobie ósme miejsce w Orlen Superlidze. Od początku meczu w hali Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego przeważali goście.

W 9 minucie po dwóch bramkach z rzędu Dana-Emila Racotei na tablicy wyników widniał rezultat 2:5, a trzecie trafienie padło łupem gospodarzy dopiero w 12 minucie spotkania. Racotea, który na początku spotkania miał na swoim koncie już cztery bramki musiał przedwcześnie opuścić boisko po tym, jak bezpardonowo zaatakował Marcin Pepliński. Sędziowie nie mieli wątpliwości i pokazali mu czerwoną kartkę.

PGE Wybrzeże zbliżyło się do Górnika na jedną bramkę różnicy, jednak wciąż grali bez błysku i wykorzystali to rywale. Tym razem trzy bramki z rzędu trafił Taras Minocki i ponownie przyjezdni mieli cztery bramki przewagi. W pierwszej połowie zabrzanie prowadzili już różnicą pięciu bramek, ostatecznie obie drużyny schodzili na przerwę przy rezultacie 10:14.

Początek drugiej połowy należał do gospodarzy i gdy do zabrzańskiej bramki trafił Ionut Stanescu, PGE Wybrzeże przegrywało już tylko 12:14. Obie ekipy nie grzeszyły skutecznością i nie brakowało przestojów w ich grze. Taki też przytrafił się ekipie znad morza. Po dwóch szybkich bramkach po zmianie stron, ekipa którą prowadzi Patryk Rombel nie potrafiła pokonać Piotra Wyszomirskiego , który bronił nawet z 56-procentową skutecznością.

Po 11 minutach bez zdobytej bramki trener Rombel, przy stanie 12:18 poprosił o czas. W końcu impas gdańszczan przerwał Stanescu, jednak na kwadrans przed końcem gospodarze mieli aż 6 bramek do odrobienia.

W gdańskiej hali niewielu kibiców wierzyło w to, że w tym spotkaniu cokolwiek może się jeszcze wydarzyć. Wierzyli w to jednak sami zawodnicy PGE Wybrzeża, którzy zaczęli odrabiać straty w bardzo szybkim tempie. W ciągu sześciu minut rzucili sześć bramek i gdy w 51 minucie trafił Mikołaj Czapliński było już 18:20. W piłce ręcznej taką stratę można odrobić w ciągu kilkudziesięciu sekund.

ZOBACZ WIDEO: Tak strzela syn legendy. Stadiony świata!

W ostatnich minutach spotkania na bramki gdańszczan każdorazowo potrafili odpowiedzieć zabrzanie, którzy utrzymywali 2-3-bramkową przewagę. Mecz zakończył się wynikiem 23:25 i trzy punkty pojechały do Zabrza.

PGE Wybrzeże Gdańsk - Górnik Zabrze 23:25 (10:14)

PGE Wybrzeże: Poźniak (15/38 - 39%) - Będzikowski 7, Czapliński 4, Stanescu 3, Niedzielenko 3, Góralski 2, Pepliński 1, Peret 1, Prociuk 1 oraz Domagała, Zmavc, Siekierka.

Górnik: Wyszomirski (16/38 - 42%) - Minocki 8, Racotera 4, Szyszko 3, Krępa 3, Morkovsky 2, Krawczyk 2,  Artemienko 1, Komarzewski 1, Ivanović 1, Działakiewicz 1 oraz Wąsowski, Bogacz, Pinda, Pluczyk.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści