Raczej mało kto obstawiałby takie rozstrzygnięcie w drugiej kolejce. Tymczasem MKS Zagłębie Lubin po pierwszej połowie spotkania z Górnikem Zabrze prowadziło już... nawet różnicą siedmiu bramek! W drugiej części starcia ekipa Tomasza Strząbały zaczęła mozolnie odrabiać straty, ale nie zdołała odwrócić losów meczu.
Tym samym drużyna brązowych medalistów doznała kolejnej porażki w Orlen Superlidze, a to dopiero początek rozgrywek. Zespół ze Śląska na inaugurację musiał uznać wyższość Azotów Puławy. Tamta przegrana jednak nie szokuje tak, jak strata punktów w Lubinie.
Przypomnijmy, że MKS Zagłębie Lubin miniony sezon zakończyło na przedostatniej pozycji w lidze i utrzymanie zapewniło sobie dopiero w barażach, pokonując dwukrotnie Padwę Zamość. Zabrzanie będą mieć ogromny materiał do analizy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pogromca Błachowicza złapał oponę. Kilkanaście sekund i po sprawie!
Trener Jarosław Hipner, który powrócił w tym sezonie na ławkę Miedziowych, spodziewał się, że jego gracze pokażą w "Górniczych Derbach" sportową złość, wynikającą z porażki po karnych z Ostrovią. Nie ukrywał jednak, że o pełną pulę w starciu z tak doświadczonym rywalem będzie szalenie ciężko.
To jednak jego zespół niespodziewanie nadawał rytm (8:5 w 15'), pokonując po drodze różne przeciwności, jak chociażby czerwona kartka dla Pawła Krupy już w dziewiątej minucie meczu. Dla gości w pewnym momencie rzucał tylko Taras Minocki. Do tego później ekipa ze Śląska zaczynała borykać się z kumulacją kar i MKS Zagłębie Lubin podwyższyło przewagę do siedmiu bramek.
Bardzo dobrze grę poprowadził Mateusz Drozdalski, notując w środę aż dziesięć asyst i pięciokrotnie wpisując się na listę strzelców. Do tego skuteczni Dawid Krysiak, Stanisław Gębala i Paweł Dudkowski, a w bramce czujny Marcin Schodowski.
W drugiej połowie Górnik zaczął gonić wynik. Znów, jak na zawołanie zaczął trafiać Taras Minocki, później w buty lidera wszedł Lukas Morkovsky, cenne bramki z gry i siódmego metra dorzucał z kolei Jakub Szyszko.
Należy zaznaczyć, że w środowym meczu wiele emocji, zarówno wśród kibiców, jak i obu zespołów, wzbudzały decyzje sędziowskie Bartosza Kowalaka i Wojciecha Marciniaka. Wydawało się, że wysiłek MKS Zagłębia Lubin pójdzie na marne, ponieważ drużyna brązowych medalistów odwróciła losy spotkania i na minutę przed końcem wygrywała różnicą trzech bramek.
Lubińska siódemka zaliczyła jednak świetny finisz, zadając cztery ciosy z rzędu i sensacja stała się faktem. Ostatni wymierzył... młody bramkarz MKS Zagłębia Lubin - Miłosz Krukiewicz, który zdobył bramkę na wagę trzech punktów rzutem przez całe boisko.
Przed meczem na lubińskim parkiecie odbyła się miła uroczystość. Michał Stankiewicz, który zdecydował się zakończyć swoją wieloletnią karierę, został w środę pożegnany przez MKS Zagłębie Lubin oraz kibiców. Obrotowy w klubie zapracował sobie na status legendy, rozgrywając w miedziowych barwach ponad pół tysiąca spotkań.
MKS Zagłębie Lubin - Górnik Zabrze 32:31 (19:12)
Zagłębie: Schodowski, Byczek, Krukiewicz - Krupa, Michalak 3, Drozdalski 5, Krysiak 7, Pietruszko, Iskra, Kałużny 1, Kozłowski, Dudkowski 8, Gębala 6, Jarosz, Pulit, Sarnowski 1.
Karne: 2/4
Kary: 8 min.
Górnik: Ligarzewski, Wyszomirski - Szyszko 7, Racotea, Morkovsky 8, Krępa 1, Artemenko 3, Czerkaszczenko 2, Krawczyk, Bogacz, Minocki 9, Komarzewski, Ilczenko 1, Wąsowski.
Karne: 4/5
Kary: 8 min.
---> Ostrzegano ją, że to koniec, ale zaryzykowała. Do klubu "1000" dołączyła już dawno
---> Sensacyjny wynik w Lubinie. Kolejna wpadka Górnika Zabrze