Lotto Ekstraklasa: To jest ich czas
Jakub Świerczok (KGHM Zagłębie Lubin)
Kilka sezonów temu widziano w nim reprezentacyjnego napastnika na lata. Wyjechał do niemieckiego Kaiserslautern jeszcze przed 20. urodzinami, gdzie zaczął nieźle, zadebiutował w Bundeslidze, ale wkrótce utknął w rezerwach. W międzyczasie dwa razy zerwał więzadła krzyżowe w kolanie i spisano go na straty.
Karierę odbudował w pierwszoligowym GKS-ie Tychy i po napastnika sięgnęło KGHM Zagłębie Lubin. Świerczok w krótkim czasie został królem obiektu Miedziowych. Zaczął od wejścia smoka w derbach ze Śląskiem Wrocław. A potem już poszło. Do 14. kolejki strzelał wprawdzie tylko przed własną widownią, co nie przeszkodziło mu zajmować miejsca w czołówce snajperów (9 goli). Jego wielką formę dostrzegł selekcjoner Adam Nawałka. Świerczok doczekał się upragnionego powołania do kadry, pewnie kilka lat później niż się spodziewał, ale po jego doświadczeniach nie ma prawa narzekać. W końcu przez ostatnie sezony pracował głównie na tytuł zmarnowanego talentu.