"Trochę boli". Wieteska musiał przełknąć gorycz porażki

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Mateusz Wieteska
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Mateusz Wieteska

Legia Warszawa wysoko przegrała z SSC Napoli (1:4) i straciła pozycję lidera grupy C Ligi Europy. - Musimy jak najszybciej wrócić na zwycięską ścieżkę - skomentował Mateusz Wieteska.

[tag=546]

Legia Warszawa[/tag] nie potrafiła przeciwstawić się liderowi Serie A. W czwartek SSC Napoli zwyciężyło 4:1 przy Łazienkowskiej, na listę strzelców po stronie gospodarzy wpisał się Mahir Emreli. Klub Piotra Zielińskiego objął prowadzenie w grupie C Ligi Europy.

Mateusz Wieteska rozegrał 90 minut w barwach stołecznej drużyny. Środkowy obrońca podzielił się swoimi odczuciami po ostatnim gwizdku sędziego Lawrence'a Vissera.

24-latek nie mógł pogodzić się z porażką. - Szkoda, że spotkanie tak się zakończyło, bo straciliśmy dwa gole po rzutach karnych. To trochę boli, ale jestem zadowolony z tego, jak wyglądał zespół w starciu z klasowym rywalem. Nikt nie może odebrać nam tego, że chcieliśmy - stwierdził na pomeczowej konferencji prasowej.

ZOBACZ WIDEO: Gwiazdor Bayernu dał prawdziwy popis! Lewandowski i koledzy dumni

- Graliśmy z poświęceniem i dużym zaangażowaniem. Wydaje mi się, że dzisiaj nawiązaliśmy piłkarską walkę. Doskonale wiemy, jak wygląda sytuacja w lidze i Lidze Europy. Musimy jak najszybciej wrócić na zwycięską ścieżkę - zaznaczył.

Gospodarzom nie pomógł Josue, który sprokurował dwie "jedenastki". - Bardzo mocno przeżył ten mecz, to dla niego bolesny moment. Chcieliśmy go wesprzeć. Poznałem go parę miesięcy temu i od razu wiedziałem, że ma mocną psychikę. Na pewno w najbliższych spotkaniach będzie chciał udowodnić, że to był tylko przypadek - dodał Wieteska.

Josue "wykartkował się" na kolejny mecz w europejskich pucharach, ale będzie mógł zrehabilitować się 7 listopada. W ramach 14. kolejki PKO Ekstraklasy Legia podejmie Stal Mielec.

Czytaj także:
Mateusz Skwierawski: Szambo wybiło [KOMENTARZ]
Piłkarz Legii rozgoryczony po porażce z Napoli. "Zepsuliśmy końcówkę"

Źródło artykułu: