Przebudzenie Puszczy w Gdańsku i zimny prysznic Lechii

PAP / Marcin Gadomski / Na zdjęciu: Puszcza Niepołomice nieoczekiwanie wygrała w Gdańsku z Lechią
PAP / Marcin Gadomski / Na zdjęciu: Puszcza Niepołomice nieoczekiwanie wygrała w Gdańsku z Lechią

Liga będzie ciekawsza. Lechia Gdańsk przegrała na własnym boisku z Puszczą Niepołomice 0:2, grając nieporównywalnie gorzej niż w poprzednich tegorocznych meczach.

Chwaliliśmy drużynę Lechii Gdańsk za poprzednie mecze w 2025 roku i ganiliśmy Puszczę Niepołomice. Słusznie, bo kazały tak sądzić zarówno wyniki, jak i forma jednych i drugich.

Lechia była na fali, Puszcza znajdowała się w dołku, więc zgodnie z logiką Ekstraklasy pewne zwycięstwo w niedzielne wczesne popołudnie odniosła ekipa z Niepołomic.

Wygrana pewna, zasłużona i pewnie nawet zbyt niska, biorąc pod uwagę liczbę wykreowanych sytuacji. Goście z zimną krwią wykorzystali błędy rywali, dzięki czemu wyprzedzili Lechię w tabeli i walka o utrzymanie robi się jeszcze ciekawsza.

Bramki dla Puszczy zdobyli Piotr Mroziński i Artur Craciun z rzutu karnego.

Ten rzut karny był tak absurdalny, że aż trudno to opisać. Elias Olsson miał wszystko pod kontrolą, ale nie dostrzegł, że w jego kierunku biegnie Mateusz Cholewiak. Rywal go przechytrzył, Szwed faulował i sędzia Tomasz Kwiatkowski nie miał wyjścia. Do piłki podszedł Craciun i pewnym strzałem pokonał Szymona Weiraucha. I goście w miarę spokojnie kontrolowali mecz aż do ostatniego gwizdka arbitra.

ZOBACZ WIDEO: Skandal w Anglii. Kibice napadli na zawodników

Mecz w Gdańsku toczył się na dość niespodziewanych warunkach. Puszcza od początku ruszyła do ataku i na dobrą sprawę już po siedmiu minutach powinna prowadzić 3:0. W poprzeczkę z dystansu strzelił Jani Atanasov, a dosłownie po chwili Szymon Weirauch w kapitalnym stylu obronił strzał głową Cholewiaka. Jeśli dodać do tego jeszcze zablokowane w ostatniej chwili uderzenie Romana Jakuby z dziesięciu metrów, daje nam to pokaźną liczbę dogodnych szans.

W końcu jednak gościom udało się wyjść na prowadzenie. Jak? Oczywiście po stałym fragmencie gry. Zagrali na krótko, dośrodkowanie w pole karne, dobrze zachował się Gierman Barkowskij, wystawiając piłkę Mrozińskiemu, a ten strzelił idealnie przy słupku.

Lechia potrzebowała trochę czasu, żeby się otrząsnąć i wejść na jakiekolwiek obroty. Gdańszczanie na potęgę marnowali jednak kontrataki. Po jednym z nich co prawda udało się zdobyć bramkę, jednak sędzia słusznie dopatrzył się minimalnego spalonego. W końcówce pierwszej połowy Tomasz Neugebauer strzelił w poprzeczkę z rzutu wolnego.

Po przerwie Puszcza nie atakowała już tak ochoczo, a postawę obu ekip determinował wynik. Lechia niby była częściej w posiadaniu piłki, lecz niewiele z tego wynikało. Puszcza umiejętnie wybijała gdańszczan z rytmu, o ile w ogóle możemy mówić o jakimś rytmie. Stojący w bramce Kewin Komar tylko raz musiał się sprężyć, broniąc uderzenie głową Tomasa Bobcka. W końcówce Słowak trafił też w poprzeczkę z trzech metrów, były jakieś niemrawe próby Camilo Meny. A poza tym? Golkipera Puszczy wyręczali koledzy z pola.

Lechia Gdańsk - Puszcza Niepołomice 0:2 (0:1)
0:1 Piotr Mroziński 18'
0:2 Artur Craciun (k.) 61'

Składy:

Lechia: Szymon Weirauch - Dominik Piła, Bujar Pllana, Elias Olsson, Miłosz Kałahur - Camilo Mena, Rifet Kapić, Tomasz Neugebauer, Bohdan Wjunnyk (83' Kacper Sezonienko), Maksym Chłań (67' Anton Carenko) - Tomas Bobcek.

Puszcza: Kewin Komar - Artur Craciun, Dawid Szymonowicz, Roman Jakuba, Piotr Mroziński (46' Ioan Calin-Revenco) - Mateusz Cholewiak (69' Michal Siplak), Jani Atanasov, Jakub Serafin, Georgij Żukow (84' Antoni Klimek), Dawid Abramowicz - Gierman Barkowskij (84' Michalis Kossidis).

Żółte kartki: Olsson, Kapić (Lechia) oraz Mroziński, Craciun, Revenco (Puszcza).

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści