Dariusz Szpakowski wspomina słynny pogrom Polaków. "Wystrzeliliśmy ich w kosmos"

Newspix / ARCIN SZYMCZYK/FOTOPYK / Na zdjęciu: Dariusz Szpakowski
Newspix / ARCIN SZYMCZYK/FOTOPYK / Na zdjęciu: Dariusz Szpakowski

Dokładnie jedenaście lat temu reprezentacja Polski rozgromiła San Marino 10:0. Dariusz Szpakowski wrócił wspomnieniami do pamiętnego prima aprilis w wykonaniu Biało-Czerwonych.

W tym artykule dowiesz się o:

Futbol stanął w miejscu z powodu pandemii koronawirusa, a to dobra okazja, by powspominać dawne mecze. 1 kwietnia to nie tylko prima aprilis, ale także rocznica najwyższego zwycięstwa reprezentacji Polski w historii.

W 2009 roku kadra prowadzona przez Leo Beenhakkera podejmowała San Marino w ramach eliminacji do mistrzostw świata 2010. Piłkarze zapewnili kibicom świetne widowisko i ograli rywali 10:0.

- To nie był prima aprilis. Można powiedzieć, że wystrzeliliśmy San Marino w kosmos. Ale po kolei... Przed tym meczem powątpiewano już w charyzmę Leo Beenhakkera. Przegraliśmy z Irlandią Północną, atmosfera nie była najlepsza, w związku z tym chcieliśmy bardzo poprawić nastroje. Szanse na awans na mundial w RPA były już iluzoryczne, dlatego PZPN już przed spotkaniem rozważał zwolnienie Beenhakkera - wspomina Dariusz Szpakowski w TVP Sport.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Można zazdrościć Milikowi widoków podczas treningu

Nasi piłkarze nie mieli litości dla rywali z San Marino. Motywowała ich szansa na pobicie wyczynu Niemców oraz chcieli wesprzeć holenderskiego trenera.

- Polscy piłkarze chcieli pobić rekord Niemców, którzy wygrali z San Marino 13:0. Ostatecznie skończyło się 10:0. Ale już po pierwszej bramce wszyscy podbiegli do linii bocznej w geście solidarności z Beenhakkerem.

Zobacz bramki z meczu Polska - San Marino:

Piłka nożna. "Niekochani". Najtrudniejsze momenty w szatni kadry Jerzego Brzęczka >>

Guilherme mógł grać dla reprezentacji Polski. "Zostają mi wielkie marzenia o kadrze Brazylii" >>

Źródło artykułu: