Media do kolejnych drużyn przymierzają Krzysztofa Piątka. Chcą go we Włoszech (Genoa, Fiorentina, Roma), chcą w Bundeslidze (RB Lipsk, Bayer Leverkusen, Borussia Dortmund). "Piątek powiedział "tak" Premier League" - piszą. Wygląda na to, że to raczej AC Milan rzeczywiście powiedział Polakowi "nie" i chce się go pozbyć. Najwyraźniej uznają, że wystarczy jak Zlatan Ibrahimović i Rafael Leao nie będą dostawać podań od pomocników-parodystów.
Że akurat obaj Polacy są tak rozchwytywani, zupełnie mnie nie dziwi. Nie ma znaczenia, że Piątek ma za sobą kiepską rundę (tylko cztery gole ligowe, w tym trzy z karnego). Żaden przytomny klub (bo są i zarządzane przez prezesów-wariatów, działających pod wypływem chwili), nie kupuje piłkarza na podstawie jednej rundy. Powiecie, że przecież tak właśnie postąpił Milan w przypadku Piątka? Ale mieliśmy mówić o klubach dobrze zarządzanych.
Były napastnik Cracovii był na celowniku europejskich klubów od czasu gry w ekstraklasie. Miała go oku Borussia Dortmund, w której nikt ani się nie zachłysnął jego skutecznością w minionym sezonie, ani nie skreślił go z powodu obecnej. Jak ujawniły media, był opcją dla BVB, gdyby nie wypalił transfer Erlinga Haalanda.
ZOBACZ WIDEO: Jak Robert Lewandowski zareagował na wyniki plebiscytu? "Przyjął to z klasą. Jest na to za wielki"
Jak działa anatomia transferu dobrze zarządzanego klubu, kapitalnie opisał na łamach "The Athletic" Rafael Hoenigstein właśnie na przykładzie 19-letniego Norwega. Skauci Borussii obserwowali go od 16. roku życia. Młody piłkarz zwrócił na siebie uwagę podczas turnieju Nordic U-17 Football Championship. Gdy wkrótce trafił do pierwszego zespołu Molde, główny skaut BVB, Markus Pilawa zmienił mu status obserwacji z "okazyjnie" na "permanentnie". Od tego momentu obserwowano każdy jego mecz.
Borussia rozważała transfer już w 2018, ale ucieszyła się, że zawodnik poszedł do Red Bull Salzburg, bo tam łatwiej było poddać go ocenie. Zajęła się tym osobiście legenda BVB, Matthias Sammer, pracujący obecnie jako niezależny doradca zarządu klubu. Oglądał go nie tylko podczas spotkań ligi austriackiej ale także wybierając się incognito na treningi RBS.
Jak mówi Pilawa, nigdy nie ma gwarancji, że młody zawodnik, który strzela dużo goli w Austrii, będzie to robił po przejściu do Bundesligi, gdzie tempo i intensywność gry są znacznie większe. Ale są czynniki, które uprawdopodabniają sukces. Skauci analizują zarówno rozwój fizyczny jak i osobowość gracza. Jak sobie radzi z niepowodzeniami, jakie popełnia błędy? Czy wyciąga z nich wnioski? Co mówi jego boiskowy język ciała? Warto dowiedzieć się, jaki ma charakter, jak się prowadzi, czy podchodzi profesjonalnie do sportu itd.
Wywiad dał odpowiedź, że Haaland to "bardzo normalny chłopak, który bardzo poważnie podchodzi do swojej kariery i chce się rozwijać". Marzy o grze w Premier League jak jego ojciec, ale wie, że nie jest jeszcze gotowy. Uważa, że znana z wychowania takich napastników jak Robert Lewandowski czy Pierre-Emerick Aubameyang Borussia Dortmund doskonale go do tego przygotuje.
Nie ma wątpliwości, że podobne dossier miała Borussia i na temat Piątka. Skoro sam Milan go wypycha stawiając na 38-letniego celebrytę (acz o charakterze lidera i wybitnych umiejętnościach), to nie dziwne, że Polak zaczął być brany pod uwagę przez kluby w potrzebie. Jak Aston Villa, której podstawowy napastnik, Wesley, zerwał więzadła i jest wyłączony z gry do końca sezonu, a trzeba walczyć o utrzymanie. Niestety dla Piątka - jak mówi znajomy dziennikarz z Birmingham - choć kibice "The Villans" nosiliby go na rękach, dostałby też od pomocników znacznie lepsze wsparcie niż od tych w Milanie - Aston Villi nie stać na zapłacenie 30 mln euro, bo już latem wydała na transfery najwięcej pieniędzy ze wszystkich klubów Premier League. Stąd też zainteresowanie Tottenhamu, który stracił na długie tygodnie Herry’ego Kane’a (wróci na boisko najwcześniej w połowie marca). Tam, z Jose Mourinho - Polak wreszcie popracowałby z trenerem z prawdziwego zdarzenia. W pierwszej chwili chciałoby się więc doradzić Piątkowi: idź chłopie do najlepszej ligi świata!
Nie ma sensu jednak iść na wypożyczenie do klubu, w którym w połowie marca usiądzie na ławce rezerwowych, bo Kane to nie tylko wybitny zawodnik, ale i kapitan, nadzieja reprezentacji Anglii na udane Euro 2020. Może jednak potwierdzi się zainteresowanie West Hamu, Newcastle United albo Evertonu?
W przypadku Milika sprawa jest bardziej oczywista. W kolejnym sezonie strzela ponad 10 goli. Był najlepszym strzelcem Napoli w poprzednim (17 bramek), w tym ma ich już 10 w 12 meczach (Serie A i Ligi Mistrzów). Trafia do siatki średnio co 85 minut. Jak wyliczyli statystycy z firmy Opta, jest najskuteczniejszym zawodnikiem w pięciu najsilniejszych Europy, wśród piłkarzy, którzy wystąpili mniej niż w dziesięciu meczach.
Zainteresowaniu sprzyja słaba postawa Napoli w Serie A (8. miejsce w tabeli, dystans 11 punktów straty do miejsca dającego prawo startu w Lidze Mistrzów) oraz chaos w klubie wywołany niedawnym buntem zawodników i karami finansowymi, nałożonymi przez krewkiego właściciela Aurelio de Laurentisa. Sytuacji nie odmieniła zmiana trenera Carlo Ancelottiego na Gennaro Gattuso.
Milik i jego agenci zwlekają z przedłużeniem kontraktu, który wg włoskich mediów jest już na stole. Umowa do 2024 roku przewiduje podwyżkę o milion euro rocznie, sztab Polaka wolałby 2,5 mln.
Tak jak życzę Piątkowi gry w Premier League, tak uważam, że Milik doskonale odnalazłby się w Hiszpanii. Nawet w tak defensywnie grającym klubie jak Atletico Diego Simeone. Nota bene Joao Felix, najdroższy nastolatek świata, właśnie narzeka, że tęskni za Benfiką, bo w Madrycie ma zbyt wiele zadań defensywnych. Nie podoba mu się, że częściej przebywa we własnym polu karnym niż rywala. A gdy już do dotrze pod bramkę przeciwnika, czuje się wykończony.
Simeone jest zainteresowany pozyskaniem Polaka, bo mógłby on rozwiązać problemy w ataku osieroconym przez Antoine Griezmanna (Diego Costa leczy kontuzję kręgosłupa, a Alvaro Morata zawodzi). Celem nr 1 był Edinson Cavani, ale PSG puści Urugwajczyka dopiero w czerwcu. Pozyskaniem go zainteresowany jest zresztą także Arsenal i Manchester United.
A to pewnie dopiero początek spekulacji. Obaj Polacy - chcąc nie chcąc - znaleźli się w centrum tej styczniowej konstelacji transferowej.
Zobacz też:
Transfery. Arkadiusz Milik odejdzie? "Strata za darmo byłaby skandaliczna"
Transfery. Kolejny gigant chce Arkadiusza Milika. Manchester United szykuje wielką ofertę