Hiszpanio, usiądź i rozmawiaj" - to było hasło przewodnie protestów zorganizowanych przez prokatalońską grupę "Tsunami Democratic" przy okazji meczu FC Barcelona - Real Madryt (0:0). Na trybunach Camp Nou zawisły banery z tym hasłem, a ciąg dalszy nastąpił w drugiej połowie.
El Clasico zostało przerwane na 1,5 minuty, gdy fani Dumy Katalonii wrzucili na murawę piłki ze wspomnianym tekstem.
Od razu po środowym meczu było pewne, że kara dla Barcelony nie będzie surowa. W piątek Komisja Dyscyplinarna Hiszpańskiej Federacji Piłkarskiej nałożył grzywnę w wysokości 1500 euro na Blaugranę. W przypadku kolejnego wykroczenia, zamknięty zostanie także stadion Camp Nou.
Zobacz także: Wszystko jasne ws. Paula Pogby. Francuz nie odejdzie zimą
Oprócz napiętej sytuacji w Katalonii, wydarzeniem ostatniego meczu były błędy sędziego Hernadeza Hernandeza. Według dziennika "Marca", Real Madryt czuje się oszukany decyzjami arbitra i planuje złożyć protest.
- Jesteśmy zwolennikami VAR. Technologia jest potrzebna, ponieważ na boisku nie da się widzieć wszystkiego. To jednak niepokojące, że nie skorzystano z powtórek w dwóch oczywistych sytuacjach - mówił Emilio Butragueno, dyrektor ds. Instytucjonalnych w Realu (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: Cristiano Ronaldo ma tam swój pokój, Lewandowski będzie kolejny? Byliśmy w ośrodku, w którym Polacy będą przygotowywać się do Euro 2020