John Carver nie czuł się najlepiej w Częstochowie. Nie dość, że był przeziębiony, to jeszcze jego zawodnicy zadbali, by ból głowy nie odpuścił. Popełnili tak kardynalne błędy przy trzech straconych bramkach, że trudno je wytłumaczyć.
W efekcie Lechia Gdańsk przegrała z Rakowem 1:3 i pozostała w strefie spadkowej.
- Rozczarowujący jest fakt, że tak szybko straciliśmy gola, ale mimo to zdawaliśmy sobie sprawę, że czeka nas tutaj trudny mecz. To sprawiło, że nasze zadanie stało się znacznie trudniejsze. Straciliśmy trzy proste bramki. Wiemy, że można było ich uniknąć, natomiast później, w ostatnich dziesięciu minutach pierwszej i niemal całej drugiej połowy, byłem zadowolony z gry mojego zespołu. Po przerwie byliśmy odważni z piłką i staraliśmy się wrócić do meczu. Pokazaliśmy, że możemy rywalizować z czołowymi drużynami w lidze - powiedział trener Carver na konferencji prasowej.
Nie zgodził się jednak z decyzją sędziego Marcina Szczerbowicza o braku rzutu karnego dla Lechii. W jego opinii Tomas Bobcek był faulowany przez Zorana Arsenicia.
- Rzadko w karierze spotkałem się z sytuacją, gdy sędzia jest wołany przez VAR do monitora i na koniec podtrzymuje decyzję z boiska. To była kluczowa sytuacja w meczu, ale po raz kolejny decyzja jest przeciwko nam - powiedział trener Lechii. - Widziałem tę sytuację dziesięć razy i według mnie to powinien być rzut karny - przyznał.
Zresztą, po wyjściu z sali konferencyjnej dalej nie potrafił zrozumieć, dlaczego arbiter podjął taką decyzję. Emocje siedziały w nim długo po zakończeniu spotkania.
Zobacz sytuację z udziałem Arsenicia i Bobcka (od 7:19)
ZOBACZ WIDEO: Nowy format Ligi Mistrzów pomógł Polakom. "Koło ratunkowe"