Do 14 maja praca Ernesto Valverde oceniania była znakomicie. Prawdziwą weryfikacją miała być jednak Liga Mistrzów. Już rok temu Blaugrana została upokorzona w elitarnych rozgrywkach, odpadając w ćwierćfinale z AS Roma (0:3). Teraz porażka w rewanżowym meczu z Liverpoolem była jeszcze wyższa (0:4).
Kibice Dumy Katalonii są mocno rozczarowani. To miał być wyjątkowy rok, w którym FC Barcelona sięgnie po potrójną koronę (Liga Mistrzów, Primera Division, Puchar Króla). Fani mają dość upokorzeń w Champions League i żądają zwolnienia szkoleniowca.
Jak już wcześniej informowaliśmy, ostateczna decyzja odnośnie dalszej pracy Valverde zostanie podjęta po 26 maja. - Czuję się na siłach, aby dalej prowadzić zespół, mam się dobrze. Chcemy zrobić krok do przodu, nie ukrywać się - tłumaczy trener Barcelony.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga. Odłożona koronacja Bayernu! Borussia nadal w grze! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Zobacz także:
-> Jan Bednarek kończy sezon w podstawowym składzie
-> Trwa niemoc Krzysztofa Piątka
Dziennikarze nie odpuścili i dopytywali o więcej szczegółów. Valverde przyznał, że rozmawiał już z prezydentem Josepem Bartomeu.
- Czuję, że mam wsparcie klubu. Wiem, że po takim ciosie wszystko się destabilizuje. Wiemy, jaki jest ten sport. Wydaje się, że teraz trzeba zburzyć wszystko, jak to robią nasze dzieci, gdy wpadną w złość. Potem trzeba jednak poukładać wszystko z powrotem na swoim miejscu - dodaje.
W gronie kandydatów do zastąpienia Valverde wymieniani są Xavi oraz Ronald Koeman.