Czytaj w "PN": Jarosław Kotas. Pomarańczowe buciki, tatuażyk i fryzurka

Newspix / WOJCIECH FIGURSKI / 058sport.pl
Newspix / WOJCIECH FIGURSKI / 058sport.pl

55-letni Jarosław Kotas został bohaterem internetu na skutek występu na konferencji prasowej po wygranym 3:1 meczu z Polonią Warszawa. W ciągu pięciu minut trener Gryfa Wejherowo odniósł się do wielu spraw.

Kamil Sulej, "Piłka Nożna": Jakie były kulisy pańskiej tyrady na pomeczowej konferencji, która szybko obiegła internet?

Jarosław Kotas, trener Gryfa Wejherowo : Ja nie siedzę w internetach. Nie bawię się w to, jestem z innego pokolenia. Córka czasem mi donosi, że na mnie lub na drużynę jadą, ale jestem, jaki jestem. Nie zmienię się. Dwa dodać dwa jest cztery, na białe mówię białe, a nie szare. Konferencja rozpoczęła się ode mnie. Jako skromny żuczek podziękowałem, a także dodałem, że nadal walczymy o utrzymanie. Znam przecież siłę rażenia Gryfa Wejherowo, nie jesteśmy nie wiadomo kim. Potem do głosu doszła reprezentacja Polonii z panem Engelem na czele i młodym, wytatuowanym, aroganckim kandydatem na trenera. Oni mnie przetrzymali na konferencji 40 minut. Chłopcy po mnie dzwonili, nie mogli się doczekać. Przyjechaliśmy do Warszawy z jednym kierowcą, więc licznik już mu walił, tacho leciało. Jeżeli posiedziałbym jeszcze dłużej na konferencji, chyba spalibyśmy w lesie.

[b]

Konferencja zmierzała ku końcowi, aż wreszcie poproszono pana o zabranie głosu…
[/b]
Zgadza się. Zlitował się nade mną jeden z dziennikarzy. Zadał mi pytanie: co ja zrobiłem z Gryfem? Konferencja byłaby inna, ale pytania na niej dotyczyły wszystkiego, ale nie meczu - od koncepcji nowego stadionu po korupcję. Siedziałem i myślałem: co ja tutaj robię? Planowałem przyjść, cyk, powiedzieć o meczu i wrócić do drużyny. Chodziło mi nawet po głowie, żeby wstać i przeprosić za to, że my wygraliśmy mecz. Chłopaki przyjechali z Chwaszczyna, Przodkowa i wygrali z wielką Polonią Warszawa. Czarne Koszule były wielkie kilka lat temu, kiedy Olisadebe bramki strzelał. Teraz są w tej lidze co my i mają takie same problemy. Konferencja wyszła trochę głupkowato. Zauważyłem agresję i niechęć dziennikarzy do pana Engela. Mnie to nie interesowało.

(...)

ZOBACZ WIDEO Primera Division: błysk Messiego dał zwycięstwo Barcelonie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Harówka jest także potrzebna w świecie piłki.

Oczywiście! Rodzice zapisują dzieci na piłkę, ponieważ myślą, że jest to sport lekki, łatwy i przyjemny. To jest ciężka praca. Taka sama jak u bokserów, ciężarowców czy triathlonistów. Nasze "talenty" wyjeżdżają na Zachód, potem wracają i się skarżą: Boże, jak tam się biega. To nic niezwykłego, zawsze tam tak się trenowało. Przed meczem z Polonią widziałem młodych chłopaków. Każdy wystrojony, z ładną fryzurką, z kolorowymi butami na stopach. Rodzice na płotach machają do nich. Mamusie przywiozły dzieci lexusami czy innymi porszakami, dały kubusia, kupiły pantofelki za 700 złotych, zawiązały buty i poradziły, żeby się nie zmęczyły. Jak się nie styrasz na treningu, nic nie osiągniesz.

Nikt od założenia kolorowych butów jeszcze nie nauczył się grać w piłkę.

Dokładnie. Podziwiałem przed długi czas Leo Messiego. Jak zaczął sobie robić śmieszną brodę, śmieszne włosy, tatuaże, to już nie jest ten Messi. Bardziej podobają mi się Cavani, Suarez czy Cristiano Ronaldo, dbający o swoją skórkę. W niektórych dyscyplinach można osiągnąć sukces dzięki przypadkowi. W piłce na dłuższą metę to niemożliwe.

(...)

[b]CAŁY WYWIAD PRZECZYTASZ W NAJNOWSZYM NUMERZE TYGODNIKA "PIŁKA NOŻNA".

[/b]

Komentarze (0)