W czwartek 13 marca o godz. 18:45 Jagiellonia Białystok rozpocznie rewanżowy mecz wyjazdowy 1/8 finału Ligi Konferencji przeciwko Cercle Brugge. Dzięki pewnej wygranej u siebie (3:0) awans jest na wyciągnięcie ręki, ale trener Adrian Siemieniec daleki jest od myśli o ćwierćfinale. - Musimy być bardzo zbalansowani pod kątem emocjonalnym - powiedział podczas konferencji prasowej.
- Musimy wyjść na boisko, zrobić swoje, zagrać dobre spotkanie, skupić się na tym jacy mamy być i na zadaniu do wykonania. Po prostu wygrać bez kalkulacji i bez myślenia o tym co się stało przed tygodniem. To już nie ma znaczenia, bo liczy się już tylko ten wieczór - dodał 33-latek.
Podczas poprzedniego meczu Jagiellonii z Cercle kontuzji doznał Norbert Wojtuszek, którego kilka dni później zabrakło w kadrze na spotkanie ligowe przeciwko Widzewowi Łódź (1:0). Do Belgii jednak poleciał. - Michala Sacka z nami nie ma, Adrian Dieguez nie jest w treningu z zespołem. Co do reszty wracających piłkarzy to ostatecznie zdecydujemy o tym po krótkim porannym rozruchu - wyjaśnił Siemieniec.
ZOBACZ WIDEO: Tak strzela syn legendy. Stadiony świata!
Mimo dużej przewagi Jagiellonia ma być przygotowywana na trudną przeprawę z Cercle. Siemieniec nie szczędził im pozytywnych słów. - Kwestią czasu jest kiedy potencjał tego zespołu zostanie uwolniony. Dołożymy wszelkich starań aby nie stało się to tym razem - zaznaczył.
- Stojąc z boku czuć było, że rywale są groźni. To jest drużyna, która ma zawodników będących w stanie jedną akcją czy nawet momentem zrobić dużo nieprzyjemnych sytuacji. Oni mają potencjał motoryczny, ale też taki do działań z piłką. Musimy być skupieni - podkreślił dalej szkoleniowiec białostoczan.
Siemieniec praktycznie ciągle starał się odpychać bliskość ćwierćfinału dla Jagiellonii. - Ten dwumecz trwa 180 minut, a na razie rozegraliśmy tylko 90. Musimy zasłużyć jeszcze na ten awans, ale na pewno nie przyjdzie to łatwo - podsumował.
Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty