Mecze o superpuchar kraju to zazwyczaj spotkania, które oficjalnie inaugurują sezon. Grają w nich mistrzowie kraju oraz zdobywcy pucharu. Co prawda zdarzają się odstępstwa od tej reguły i w kilku najlepszych europejskich ligach superpuchar rozgrywany jest w ramach miniturnieju. Udział w tym spotkaniu to dla drużyn wielki prestiż.
W Polsce staje się to jednak coraz większym problemem. W tym roku mecz o Superpuchar Polski wciąż się jeszcze nie odbył. Miał zostać rozegrany 7 lipca, ale wtedy nie był dostępny stadion w Białymstoku. Od tego czasu drużyny Jagiellonii Białystok i Wisły Kraków nie zmierzyły się w rywalizacji o trofeum.
I wciąż nie wiadomo, kiedy i czy do takiego meczu dojdzie. Zdaniem Zbigniewa Bońka to duża wpadka ze strony organizatora spotkania, czyli Polskiego Związku Piłki Nożnej.
ZOBACZ WIDEO: Nie, to nie Liga Mistrzów. Gol stadiony świata
- Nie będę z tego robił afery. Trochę to pokazuje system zarządzania organizacją. Czasami trzeba mieć twardą rękę i powiedzieć, że gramy tego i tego dnia. Jeżeli chcemy się szanować, być wielcy, by prawa telewizyjne miały swoją wartość, to nie możemy mówić tylko o przekładaniu meczów. Pamiętam, jaką kiedyś satysfakcję mieli prezesi, piłkarze, trenerzy ze zdobycia Superpucharu. Do tego jeszcze trochę kasy. Sezon się jeszcze nie zaczął, a oni już coś mieli - powiedział Boniek.
Wytłumaczył też, jak za jego kadencji było z organizacją Superpucharu Polski. Ustalił z Ekstraklasą S.A., że mecz ten jest w gestii PZPN. Uchwalono regulamin, w którym zawarto, że mecz odbywa się na kilka dni przed startem ligi. Zapisano też, że będzie kara finansowa dla tych, którzy nie chcą grać.
- Tutaj kluby same się dogadują, jest demokracja, która polega na anarchii. Każdy chciałby we wszystkim mieć decydujący głos. Tak nie może być. Czasami musi zdecydować ktoś, kto został wybrany - czy to się komuś podoba, czy nie. Mleko się już rozlało i ciężko będzie rozwiązać problem - dodał Boniek.
Jego zdaniem kluby nie powinny mieć problemów z tym, by grać co trzy dni. Przywołał przykład rozgrywek w Anglii, które mają dużo większe natężenie niż w Polsce.
- Czytałem o problemach Wisły Kraków i Jagiellonii i to jest śmieszne. U nas wciąż myśli się kategoriami, że jak mam pięć dni grać przed jakimś meczem, to najlepiej, bym nie grał. To jest błędne myślenie. Możesz tak myśleć, ale po rozegraniu 12-13 spotkań co trzy dni. Masz przecież 25 piłkarzy, możliwość 5 zmian, rotacji. Ja tego po prostu nie rozumiem - podsumował Boniek.