Już pierwsze minuty nie zapowiadały wielkiego spektaklu. Obie strony próbowały konstruować ofensywne akcje, ale brakowało precyzji. Podobnie, jak w swym debiucie, również w tym meczu bardzo aktywny przy linii był Jose Maria Bakero. Hiszpan gestykulował instruował i mobilizował swoich podopiecznych do odważniejszej gry.
5. minuta to pierwsza ciekawa akcja gospodarzy. Po dośrodkowaniu z lewej strony, dwukrotnie na bramkę Wojciecha Skaby uderzał Adrian Mierzejewski. Pierwsze uderzenie zostało zablokowane, a drugie przeleciało obok bramki. Jednak Czarne Koszule nie rezygnowały i w kolejnych minutach stopniowo osiągały przewagę na murawie.
Jednak z tej przewagi niewiele wynikało. Aktywni w ataku byli Mierzejewski i Daniel Gołębiewski. Ten drugi uderzał z woleja zza pola karnego, ale na linii strzału stanął jeden z jego kolegów. Po kilku minutach po raz pierwszy odważniej zaatakowali goście z Bytomia. Na prawej flance piłkę rozegrali Peter Hricko i Mirosław Barcik, i gdy wydawało się, że ten ostatni znajdzie się sam przed Sebastianem Przyrowskim, we wszystko wmieszał się Piotr Dziewicki.
Z każdą minutą na trybunach wzmagał się głośny doping, ale nawet "12. zawodnik" nie pomagał gospodarzom w uporządkowaniu swej gry. Również bytomianie nie potrafili skonstruować składnej akcji. Kilkukrotnie tracili piłki w środku pola, bądź nawet przed własnym polem karnym. I w takiej atmosferze końca dobiegły pierwsze trzy kwadranse.
Drugą część z większym animuszem zaczęli gospodarze. Jednak ponownie, oprócz optycznej przewagi, niewiele z tego wynikało. Warszawiakom wreszcie udało się oddać strzały w światło bramki Skaby, ale siła uderzeń Milana Nikolicia i Marcelo Sarvasa nie mogła skrzywdzić bramkarza gości. Chwilę później przebudzili się podopieczni Jurija Szatałowa. Z prawej strony dośrodkował Szymon Sawala. Piłkę w polu karnym do nabiegającego Marcina Radzewicza przepuścił Grzegorz Podstawek, ale skrzydłowy gości pomylił się z odległości siedmiu metrów.
Około 60. minuty podopieczni Bakero wreszcie zaczęli konstruować groźne ataki. Po kilku nieudanych próbach, przyszła ukochana bramka. Jej strzelcem okazał się Łukasz Trałka, który wykorzystując dośrodkowanie z rzutu rożnego, głową skierował piłkę w opuszczony róg bramki Skaby. Po tym trafieniu gospodarze nie zamierzali spocząć na laurach i po kilku minutach mogli podwyższyć wynik spotkania. Tym razem piłkę w środku pola przejął Damian Jaroń. Pomocnik Czarnych Koszul popędził sam w stronę bramki gości, ale jego uderzenie - nie bez problemów - obronił golkiper zespołu z Górnego Śląska.
W końcowych minutach gospodarze skupili się na obronie wyniku, starając się maksymalnie opóźniać grę, za co żółtą kartką został ukarany Przyrowski. Jedynie Mierzejewski w pojedynkę próbował rozmontować obronę rywali, ale zabrakło mu wsparcia kolegów z zespołu. Wynik do końca spotkania nie uległ już zmianie i po odliczeniu dodatkowych trzech minut, sędzia Hubert Siejewicz zakończył ten mecz.
Warszawiacy odnieśli pierwsze zwycięstwo od czterech spotkań. Z kolei bytomianie nie wygrali piątego kolejnego starcia. W grze Czarnych Koszul widać nową jakość, choć akurat pokazali ją jedynie przez ostatnie pół godziny. Pozostaje pytanie na ile jest to już widoczna poprawa gry pod wodzą Bakero, a na ile podświadoma chęć pokazania swoich możliwości przed byłym wielkim piłkarzem?
Polonia Warszawa - Polonia Bytom 1:0 (0:0)
1:0 - Trałka 65'
Składy:
Polonia Warszawa: Przyrowski - Mynar (74' Feciuch), Skrzyński, Dziewicki, Zasada, Mierzejewski, Trałka, Piątek, Sarvas, Nikolić (58' Ivanovski), Gołębiewski (46' Jaroń).
Polonia Bytom: Skaba - Hricko, Klepczyński, Killar, Kotrys, Grzyb, Sawala, Barcik (66' Nowak), Bazik (60' Zieliński), Radzewicz (70' Tomasik), Podstawek.
Żółte kartki: Mierzejewski, Przyrowski (Polonia W.).
Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok).
Widzów: 3234.
Najlepszy zawodnik Polonii Warszawa: Adrian Mierzejewski.
Najlepszy zawodnik Polonii Bytom: nikt się nie wyróżnił.
Najlepszy piłkarz meczu: Adrian Mierzejewski.