"To wszystko bzdury". Menadżer Rybusa wyjaśnił jego sytuację w Rosji

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Maciej Rybus
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Maciej Rybus

Po tym, jak Maciej Rybus przeniósł się do Rubina Kazań, rosyjskie media donosiły, że ten się nie sprawdza i został odsunięty od składu. Teraz menadżer Mariusz Piekarski w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego Onet" wyjaśnił powód braku gry defensora.

Po nieudanym okresie w Spartaku Moskwa Maciej Rybus przeniósł się do Rubina Kazań, który wrócił do najwyższej ligi w Rosji po roku nieobecności. Ten zamierzał się odbudować, jednak w nowym klubie sytuacja się powtórzyła. Od ponad miesiąca Polak nie rozegrał żadnego meczu.

Rosjanie sugerowali, że został nawet odsunięty od pierwszej drużyny. "Polski obrońca Rubina Maciej Rybus nie sprawdza się" - doniósł sport.business-gazeta.ru.

Podczas, gdy "Przegląd Sportowy Onet" przeprowadził wywiad z jego menadżerem, Mariuszem Piekarskim, nie mogło zabraknąć pytania o Rybusa. Ten opowiedział prawdę na temat braku gry swojego podopiecznego

- Ma poważną kontuzję. Będzie pauzował co najmniej do końca rundy. W mediach można czasem przeczytać, że został odsunięty od składu. To wszystko bzdury. Wszystkie plany Maćka pokrzyżował uraz. (...) Na treningu przypadkowo został sfaulowany przez kolegę i pękła mu jedna z kości w stopie - wyjaśnił agent piłkarski.

Mimo że Piekarski nie zdecydował się odpowiedzieć na pytanie o to, jak Rybus czuje się z opinią Polaków, to usłyszeliśmy jego zdanie na temat podejścia rodaków do defensora. - Za daleko w Polsce polecieliśmy z ocenianiem decyzji Maćka. Ale ja już na ten temat się wypowiadałem i nie zamierzam do tego wracać. Cokolwiek powiem, zostanie źle odebrane - stwierdził.

Ostatnie lata w Rosji dla Rybusa to pasmo niepowodzeń, które zaczęło się od transferu do Spartaka. W nim rozegrał zaledwie 12 spotkań. Z kolei w Rubinie ma za sobą jeden mecz ligowy, podczas którego spędził na boisku 18 minut. Trzy dni później zagrał jedną połowę w krajowym pucharze. Na tym jego licznik stanął.

Przeczytaj także:
Nowa relacja po skandalu w Holandii. "Polacy nie mają tu wstępu"

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zwierzę wpadło na murawę. Podczas meczu!