Zespół Wisły Kraków wygrał z Górnikiem Łęczna na własnym stadionie w 23. kolejce Betclic I ligi 1:0, choć dużą część drugiej połowy grał w osłabieniu.
Swego czasu prezes "Białej Gwiazdy" Jarosław Królewski stwierdził, że w I lidze trzeba mecze umieć "przepychać". I tak dokładnie wiślacy tym razem zrobili. Wyszarpali zwycięstwo, mimo gry w dziesiątkę.
- Walczy się do końca w każdym meczu. Tym zaangażowaniem - i generalnie całym spotkaniem - pokazaliśmy, że zasługiwaliśmy na trzy punkty. Uważam, że z perspektywy całego meczu to my bardziej zasłużyliśmy na zwycięstwo - mówił po starciu z Górnikiem bramkarz Wisły Kamil Broda.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Neymar szybko przypomniał o sobie kibicom w Brazylii
Wisła miała optyczną przewagę przez całą pierwszą połowę, stworzyła sobie sporo sytuacji, ale nie potrafiła ich do przerwy wykorzystać. A później, mimo, że od 60. minuty krakowianie grali w dziesiątkę, byli w stanie skierować piłkę do bramki Branislava Pindrocha. Zrobił to obrońca Wiktor Biedrzycki. - To pokazuje, że nie można odpuszczać w żadnym momencie. Trzeba cały czas dążyć do strzelenia gola - zaznaczał Broda.
Wisła Kraków - Górnik Łęczna. Błąd Patryka Letkiewicza
Gospodarze grali w osłabieniu w wyniku sytuacji, którą sprokurował swoim błędem młody, 19-letni bramkarz "Białej Gwiazdy" Patryk Letkiewicz. Popełnił on błąd przy próbie opanowania piłki, który wykorzystali rywale, próbując skierować piłkę do jego bramki. Golkiper Wisły chciał instynktownie ratować sytuację i musnął piłkę końcami palców, jeszcze pogarszając sprawę. Zrobił to bowiem - jak uznano po interwencji VAR - poza polem karnym. Piłka ostatecznie minęła słupek bramki, ale Letkiewicz został za to zagranie ukarany czerwoną kartką.
19-latek był podłamany całą sytuacją. Gdy schodził z boiska, próbował pocieszać go trener bramkarzy Łukasz Załuska. Ostatecznie do bramki Wisły wkroczył po chwili właśnie Kamil Broda. I uratował swój zespół od straty gola po rzucie wolnym. A później zaliczył jeszcze kilka udanych interwencji.
Broda o sytuacji z Letkiewiczem: Wspieramy się nawzajem
Zapytaliśmy Kamila Brodę o to, czy rozmawiał po tej sytuacji z młodszym kolegą po fachu.
- Wszyscy go wspieraliśmy. Trener Mariusz Jop powiedział o tej sytuacji dwa słowa w szatni. Chłopaki z drużyny też z Patrykiem rozmawiali. Ja również. Nie było go po ostatnim gwizdku na boisku z nami. Rozmawialiśmy później na chłodno o tej sytuacji i o całokształcie - wskazywał Broda. I podkreślał: - Wszyscy się wspieramy w drużynie nawzajem i mamy jeden cel.
Golkiper nie chciał w szczegółach analizować feralnej sytuacji z udziałem Letkiewicza. Wziął go jednak nieco w obronę. - Wiadomo, że takie sytuacje się na boisku zdarzają. To jest taka niewdzięczna robota czasem, jak sapera. Delikatny błąd i od razu są tego większe konsekwencje - podsumował Broda. - Jedziemy dalej, przed nami następne mecze - dodawał.
Wisła Kraków. Nadchodzi szansa dla Brody?
23-letni Broda na początku tego sezonu dostawał od ówczesnego trenera Wisły Kazimierza Moskala szansę występów w bramce w europejskich pucharach. W lidze do meczu z Łęczną nie zagrał jednak w tym sezonie ani razu. Dopiero błąd Letkiewicza sprawił, że mógł na nowo pokazać się z dobrej strony. Czy mecz z ekipą z Lubelszczyzny będzie dla Brody punktem zwrotnym i uda mu się na dłużej wskoczyć do bramki krakowian?
- Nie rozpatruję na razie tego w tej kategorii. Na razie cieszę się z tego, że moje wejście na boisko może trochę pomogło zespołowi. I że daliśmy radę w dziesiątkę zrobić w tym meczu naprawdę dużo. Możemy być z siebie po tym spotkaniu dumni. Każdy dał z siebie maksimum i mieliśmy tego efekt - podsumował Broda.
Justyna Krupa, WP SportoweFakty