Był czas, w którym mecze Manchesteru United z Arsenalem FC były największymi szlagierami w Premier League. Później oba kluby przeżywały mniejsze lub większe turbulencje. Aktualnie oba są pucharowiczami - Manchester United walczy o awans do ćwierćfinału Ligi Europy, a Kanonierzy mają na wyciągnięcie ręki najlepszą ósemkę Ligi Mistrzów.
W tabeli Premier League wyżej jest Arsenal, który próbuje jeszcze naciskać na lidera Liverpool FC. Od początku meczu na Old Trafford goście próbowali zaatakować. W 10. minucie była pierwsza, duża szansa na pokonanie strzałem Andrego Onany. Piłka trafiła do Mikela Merino, którego uderzenie pozostawiało dużo do życzenia pod kątem dokładności.
Manchester United opanował sytuację na własnym boisku po naporze przeciwnika i odpowiedział atakiem indywidualnym Alejandro Garnacho. Również temu zawodnikowi zabrakło precyzji w strzale. Im dłużej jednak trwało spotkanie, tym więcej do powiedzenia mieli piłkarze Rubena Amorima.
ZOBACZ WIDEO: Absurdalna sytuacja w amatorskiej lidze. Najbardziej groteskowe pudło roku
Po całkiem energicznym rozpoczęciu meczu tempo spadło, a obu drużynom było trudno o tworzenie stuprocentowych sytuacji podbramkowych. Czas mijał, a w meczu nie było ani gola, ani nawet kartki.
Aż do czasu doliczonego w pierwszej połowie, w którym był zarówno kartonik dla Leandro Trossarda, jak i bramka na 1:0 dla Manchesteru United. Z jej zdobycia cieszył się Bruno Fernandes. Portugalczyk podszedł do wykonania rzutu wolnego, a swoim strzałem ponad murem zaskoczył Davida Rayę. Hiszpan miał małą szansę na powstrzymanie perfekcyjnego kopnięcia rywala z Półwyspu Iberyjskiego.
Arsenal miał jeszcze dużo czasu na poprawienie wyniku meczu i z takim zamiarem wrócił na boisko po przerwie. Inna sprawa, że nakręceni prowadzeniem gospodarze nie chcieli cofnąć się pod bramkę Andrego Onany. W 54. minucie raz jeszcze zapachniało golem Manchesteru United. Joshua Zirkzee rozegrał atak z Noussairem Mazraouiem, a groźne uderzenie obronił David Raya.
Dopiero w ostatniej fazie spotkania Arsenal wrócił na dobre na połowę United. W 74. minucie meczu, ze strzelenia gola na 1:1, cieszył się Declan Rice. Pomocnik Kanonierów miał nadspodziewanie dużo miejsca, z czego skorzystał i pokonał uderzeniem Andrego Onanę. Akcja bramkowa wynikła z przyspieszenia Jurriena Timbera, który łatwo poradził sobie z Noussairem Mazraouiem.
Niedługo po golu była i szansa na odwrócenie wyniku, której nie wykorzystał Gabriel Magalhaes. Już w doliczonym czasie zagotowało się po obu stronach stadionu, ale strzelić drugiego gola nie udało się ani gospodarzom, ani gościom.
Jakub Kiwior był na ławce rezerwowych gości.
Przed obiema drużynami mecze w europejskich pucharach na własnych stadionach. W Premier League remis Arsenalu jest kolejną dobrą wiadomością dla lidera z Liverpoolu, który odjechał aż na 14 punktów. Dopiero 13. w stawce zespół z Manchesteru jeszcze próbuje gonić kluby z górnej połowy tabeli.
Manchester United - Arsenal FC 1:1 (1:0)
1:0 - Bruno Fernandes 45'
1:1 - Declan Rice 74'
Składy:
United: Andre Onana - Victor Lindelof, Matthijs De Ligt, Leny Yoro (46' Ayden Heaven) - Noussair Mazraoui, Chtistian Eriksen (76' Tobias Collyer), Casemiro, Diogo Dalot - Alejandro Garnacho, Bruno Fernandes - Joshua Zirkzee (76' Rasmus Hojlund)
Arsenal: David Raya - Jurrien Timber, William Saliba, Gabriel Magalhaes, Riccardo Calafiori (59' Gabriel Martinelli) - Martin Odegaard, Thomas Partey (76' Kieran Tierney), Declan Rice - Ethan Nwaneri (58' Myles Lewis-Skelly), Mikel Merino, Leandro Trossard
Żółte kartki: Trossard (Arsenal)
Sędzia: Anthony Taylor
Tabela Premier League: