Bartłomiej Bonk - medalista z zaskoczenia
Artur Długosz
Droga Bonka do sukcesu w Londynie przypominała istną trasę przez mękę. Zawodnik uskarżał się bowiem na problemy zdrowotne. - Nadgarstki bolały mnie do tego stopnia, że gryfu nie mogłem podnieść - wyjaśnia w rozmowie z Polską Agencją Prasową. - Jak już zapadła decyzja, że wystąpię na olimpijskim pomoście, trzeba było zacisnąć zęby i pracować. Bandażowałem nadgarstki, brałem środki przeciwbólowe i trenowałem. Ten medal, który trzymam teraz w dłoniach, jest lekki, ale ja wiem, jak ciężkie były przygotowania - dodaje. Medal nasz olimpijczyk dedykuje swojej żonie. Bartłomiej Bonk to bowiem szczęśliwy mąż i ojciec, który spodziewa się bliźniaków.
Polub SportoweFakty na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (2)
-
arekPL Zgłoś komentarzczoła przed zawodnikami którzy do tej pory nas i mnie mile zaskoczyli (choćby BONK) i powalczyli z całych sił aby zdobyć medal a było widać jak bardzo się z tego cieszyli a rzut na matę jaki wykonał z radości Janikowski na swoim trenerze (chyba Zawadzkim).... to dla mnie taki gest który zapamięta się jak Kozakiewicza w Moskwie tyle , że całkiem odmienny ...... P.S. Myślę, że jednak kilka "gwiazd" nie powinno jechać na Olimpiadę , byli bez formy ( choćby tyczkarki) , no ale te kilkanaście osób "pewniaków" pojechało w ramach poprzednich zasług !!!!!