Jego drużyna miała doskonałą szansę żeby zbliżyć się do czołowej ósemki oraz odskoczyć grupie rywali walczących o play-offy. Inne wyniki 11. kolejki Energa Basket Ligi ułożyły się korzystnie dla PGE Spójni, ale już pojedynek w Bydgoszczy od początku nie toczył się po myśli stargardzian. Ulegli oni Enei Astorii 82:90, choć na krótko w czwartej kwarcie złapali właściwy rytm i przejęli inicjatywę.
- Mecz walki. Enea Astoria cały czas nam uciekała. Staraliśmy się ich złapać. Był taki moment w czwartej kwarcie, gdzie mogliśmy wyjść na kilkupunktowe prowadzenie. Nie wykorzystaliśmy kilku szybkich ataków. Zagraliśmy bardzo źle w obronie i to spowodowało, że przegraliśmy - ocenił trener Jacek Winnicki.
Wielka klęska Anwilu Włocławek. Zobacz reakcję Igora Milicicia
To był najgorszy mecz w defensywie od momentu, gdy ekipę z Pomorza Zachodniego przejął nowy trener. Małym usprawiedliwieniem dla Biało-Bordowych są kontuzje, co poważnie utrudnia pracę na treningach. - Część zawodników ma problemy zdrowotne. Nie trenujemy pięciu na pięciu dość mocno. Zdecydowaliśmy się na Adrisa De Leona w składzie, który odbył z nami jeden trening. Wydaje mi się, że to była dobra decyzja. Brakuje nam płynności w grze. To decyduje. Nasza gra nie ma rytmu. Nie potrafimy przejść w sposób zorganizowany z obrony do ataku - przyznał szkoleniowiec PGE Spójni Stargard.
ZOBACZ WIDEO: Losowanie Euro 2020. Wyjście z grupy obowiązkiem Polaków. "Większość mówi, że awansujemy"
Do Bydgoszczy pojechał komplet sześciu zagranicznych koszykarzy. W składzie na mecz nie znalazł się jednak Jokubas Gintvainis. Choć do końca nie ujawniano tej decyzji, to właśnie takiego ruchu można było się spodziewać. Zadebiutował Adris De Leon. W 17 minut pokazał kilka ciekawych zagrań. Zdobył 10 punktów, ale popełnił też cztery straty. W niektórych sytuacjach brakowało zrozumienia z zespołem, co na pozycji rozgrywającego jest niezbędne.
- Jest sześciu obcokrajowców i jeden będzie musiał pożegnać się z zespołem, ponieważ może grać tylko pięciu. Adris De Leon jest doświadczonym rozgrywającym, którego znam. Ma wspólnie z Tomkiem Śniegiem poprowadzić zespół. Ma dać taki impuls przede wszystkim do szybkiej gry, wyprowadzenia szybkich ataków. Mają się uzupełniać z Tomkiem i wydaje mi się, że te minuty spędzone na parkiecie pokazały, że go na to stać - ocenił Jacek Winnicki.
Koszykarze PGE Spójni zdawali sobie sprawę, jak ważny był to mecz. W najbliższych tygodniach łatwiej nie będzie. W środę, 11 grudnia, do Stargardu przyjedzie Stelmet Enea BC Zielona Góra, a 20 grudnia czeka ich wyjazdowy pojedynek z Hydrotruckiem Radom, który pozytywnie zaskakuje.
Czytaj też: Rozpędzony Stelmet Enea BC powalczył w lidze VTB
- To był mecz dwóch zespołów sąsiadujących w tabeli. Duża waga spotkania. Niestety skończyło się naszą porażką. Mieliśmy taki moment na przełomie trzeciej i czwartej kwarty, gdzie doszliśmy rywala. Brakowało kilku udanych akcji żeby złapać rytm i kontrolować do końca mecz. Musimy wyciągnąć wnioski, bo kolejny mecz nam ucieka, a liga jest bardzo ciasna w tym sezonie i tak naprawdę każde spotkanie jest za cztery punkty. W środę kolejny mecz u siebie i będziemy chcieli go wygrać - wyjaśnił sytuację swojej drużyny rozgrywający PGE Spójni, Tomasz Śnieg.