Głos Dariusza Szpakowskiego towarzyszy fanom sportu już od blisko pół wieku. Karierę dziennikarską rozpoczął w Polskim Radiu. W 1983 roku przeniósł się do Telewizji Polskiej i od tego momentu skomentował wiele najważniejszych imprez sportowych, takich jak igrzyska olimpijskie czy piłkarskie mistrzostwa Europy lub świata.
Maciej Iwański, bliski współpracownik Szpakowskiego, który także komentuje mecze w TVP, opublikował na Facebooku ważny komunikat w imieniu słynnego komentatora sportowego. Wpis dotyczy konta na Facebooku, które założył ktoś podszywający się pod Szpakowskiego, gromadząc już ponad dwa tysiące obserwujących.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
Iwański podkreślił, że jego 73-letni kolega nigdy nie posiadał i nie prowadził konta na tej platformie społecznościowej. Zaznaczył, że opublikowany na tym profilu post narusza dobra osobiste Szpakowskiego, a także godzi w jego reputację.
Komunikat Macieja Iwańskiego wskazuje na pojawiający się wpis, który uznany został za atakujący. Osoba, podszywająca się pod Szpakowskiego, zamieściła nieautoryzowaną treść, co skłoniło współpracownika komentatora do działania.
"Piszę w imieniu Dariusza Szpakowskiego i swoim. Darek nie ma profilu na FB, nigdy nie miał i mówił o tym publicznie. Na istniejącym profilu, gdzie osoba podszywająca się pod Darka zgromadziła dwa i pół tysiąca osób, pojawił się atakujący mnie wpis. Uznaliśmy, że ktoś może to wziąć na poważnie" - napisał Iwański na Facebooku.
Nie poprzestał jednak tylko na wezwaniu. W swoim wpisie zaznaczył również konieczność dezaktywowania fałszywego profilu w ciągu 24 godzin. Podkreślił również, że w przypadku braku reakcji sprawa zostanie zgłoszona odpowiednim organom, a także rozważone zostanie złożenie pozwu przeciwko osobie odpowiedzialnej za ten incydent.
"Wzywamy osobę prowadzącą profil Dariusz Szpakowski do natychmiastowego zaprzestania naruszenia dóbr osobistych Darka (oraz moich w wyniku zamieszczonego wpisu), opublikowania przeprosin, a następnie dezaktywowania profilu po upływie 24 h. Możemy oczywiście zgłosić sprawę odpowiednim organom, potem złożyć pozew - lepiej jednak by było, gdyby ta osoba się w końcu opamiętała" - dodał Iwański.