Jedna transmisja to "strzał w stopę" - rozmowa z Januszem Jasińskim, właścicielem Stelmetu Zielona Góra

- Aby zbudować projekt, trzeba w niego zainwestować. Musimy zainteresować ludzi polską koszykówką - zaznacza Janusz Jasiński, właściciel Stelmetu Zielona Góra.

[b]

Karol Wasiek: Mocno był pan rozczarowany faktem, że drużyna nie zajęła pierwszego miejsca przed play-offami?[/b]

Janusz Jasiński: Zawsze tak jest, że jak człowiek przegrywa, to czuje się źle. Nie ma co tego ukrywać. Przegraliśmy ostatni mecz w Zgorzelcu i nie czujemy się najlepiej z tym faktem. Tym bardziej, że było to ostatnie spotkanie w rundzie zasadniczej i nie można już nic poprawić, ani zmienić.

Czyli jednak zadowolenie jest?

- Generalnie jesteśmy zadowoleni z tej części rozgrywek. Historycznie patrząc - był to najlepszy sezon zasadniczy w historii klubu. Długo byliśmy na pozycji lidera, a w latach poprzednich tego nie było. Chociaż mistrza Polski zdobywaliśmy z miejsca numer trzy po sezonie zasadniczym. Więc można powiedzieć, że cały czas podbijamy nowy ląd (śmiech).

[ad=rectangle]

Po drodze były także inne sukcesy...

- To prawda. Pierwszy raz w historii zdobyliśmy Puchar Polski, a na dodatek nie przegraliśmy meczu we własnej hali. Tych małych sukcesów jest sporo. Nie udało się skończyć na pierwszy miejscu, więc w kolejnym sezonie mamy cel do osiągnięcia. Poważnie jednak mówiąc - najważniejsza gra dopiero się zaczyna. Miejsce przed play-offami nic tak naprawdę nie gwarantuje.

Forma zespołu przed play-offami, delikatnie mówiąc, nie zachwycała. Czym było to spowodowane?

- Drużyna była w cyklu przygotowawczym przed play-offami. Trener panuje nad sytuacją. Chcemy osiągnąć szczyt formy na przełomie maja i czerwca. Wówczas każdy zawodnik musi być na 120 procent swoich możliwości. Zresztą nie da się utrzymać formy na jednym poziomie. To jest po prostu niemożliwe. Zawsze są wahania.

W tym spotkaniu z PGE Turowem byliśmy nieco spóźnieni, brakowało szybkości, dlatego tyle fauli popełnialiśmy. Brakowało również skuteczności. PGE Turów wygrał zasłużenie, mieli bardzo dobry mecz. Należą im się gratulacje.

Taki mały cel dla zespołu to chyba dwa zwycięstwa z Asseco Gdynia na własnym parkiecie?

- Zdecydowanie. Trzeba się mocno skoncentrować, tak aby nie było żadnej wpadki. Nie ukrywam, że jesteśmy trochę przewrażliwieni na tym punkcie, bo dla nas ćwierćfinały zawsze były trudne. Dwa razy mocno walczyliśmy z Czarnymi Słupsk, a rok temu były nerwy z Asseco Gdynia.

Janusz Jasiński: Rywalizacja z Asseco zapowiada się bardzo ciekawie
Janusz Jasiński: Rywalizacja z Asseco zapowiada się bardzo ciekawie

Zgodzi się pan z takim stwierdzeniem, że Asseco to bardzo niewygodny rywal?

- Tak, to prawda. To są play-offy i każdy może zaskoczyć. Nie ma słabeuszy. W swojej hali prezentują się wybornie i znamy ich wartość. Na pewno ich nie zlekceważymy. Wszystko jest otwarte, dlatego rywalizacja zapowiada się bardzo ciekawe. To medialny przeciwnik i z tego powodu bardzo się cieszymy.

Zmieniając nieco temat, mówił pan ostatnio o założeniu klubowej telewizji. To jest wynik tego, że tych transmisji na antenach Polsatu jest "jak na lekarstwo"?

- Poniekąd tak. W tym sezonie liga jest szalenie ciekawa i uważam, że tych transmisji powinno być więcej. Dla mnie jeden mecz w tygodniu to "strzał w stopę" i skandal. Nie boję się tego powiedzieć. Dla mnie koszykówka jest gorzej pokazywana niż w latach ubiegłych. To moje subiektywne odczucie. Polskiego basketu jest za mało i to zdecydowanie... Tym bardziej, że jest ona pasjonująca. Coraz więcej klubów, pięknych obiektów, a liczba transmisji nie wzrosła. To błąd strategiczny.

W kolejnym sezonie tych transmisji może być więcej. Wiem, że liga dąży do tego, aby były dwie transmisje w jednym tygodniu.

- To byłby postęp. Liga się poszerzyła, więc chętnych jest więcej. To by się nawet oto prosiło. Uważam, że nawet dwie transmisje to za mało. Dlaczego w innych dyscyplinach może być więcej przekazu, a w koszykówce nie? Wiadomo, że zaraz ktoś powie o pieniądzach, ale trzeba to przerwać. Trzeba zainwestować, tak aby zainteresować ludzi polską koszykówkę. Aby zbudować projekt, trzeba w niego zainwestować.

Źródło artykułu: