Czarni Słupsk niesieni dobrą postawą w dotychczasowych spotkaniach zaczęli z dużą pewnością siebie w ataku oraz intensywnością w obronie. W efekcie przez pierwsze 210 sekund pozwolili gospodarzom rzucić tylko raz z gry, sami dwukrotnie trafiając z dystansu. Bardzo odważnie w pierwszych momentach grał dla Śląska Wrocław młody Piotr Niedźwiedzki. Zaledwie 18-letni podkoszowy wyciągał piłki z autu, blokował rywali i łatwo zdobył 4 punkty. Czarni Słupsk imponowali jednak konsekwencją i zbilansowaniem w ofensywie - raz trafiając spod kosza, a za chwilę z dalszej odległości. Wrocławianie wymusili jednak w końcówce kilka fauli i po 10 minutach na tablicy widniał remis po 17.
Na przełomie kwart to Śląsk zaczął przejmować inicjatywę, głównie dzięki dobremu prowadzeniu gry przez Roberta Skibniewskiego. W 13 minut polski rozgrywający zanotował 4 asysty i 4 razy przechwycił piłkę, dodając do tego 7 "oczek". Gdzieś przepadł z kolei pomysł na grę gości. Mecz przedłużał się z powodu awarii zegara 24 sekund, a podopieczni Dainiusa Adomaitisa stali w miejscu, nie mając pomysłu, jak sforsować agresywną obronę "każdy swego" przeciwnika. Śląsk nie imponował w ataku, ale mimo to w połowie kwarty wyszedł na prowadzenie 31:25 po punktach Akselisa Vairogsa. Amerykańscy obwodowi Czarnych byli ospali i mało aktywni w ataku, a z drugiej strony dobry powrót na boisko zaliczył Paul Graham. Po pięciu punktach z rzędu tego zawodnika (trójka i kosz w kontrze) gospodarze prowadzili już 35:26. Świetnie spisywał się także, jak zwykle w tym sezonie, Aleksandar Mladenović. Ta dwójka zdobyła ostatnie 11 punktów z rzędu dla wrocławian i dała im wysoką, 11-punktową zaliczkę do przerwy (43:32).
W pierwszej połowie Śląsk imponował nie tylko dobrą defensywą na liderach Czarnych - Stanley'u Burrelu i Darnellu Hinsonie, ale przede wszystkim ogromną walecznością. Tak starających się podopiecznych Miodraga Rajkovicia w tym sezonie chyba jeszcze nie oglądaliśmy. Przodowali w tym zwłaszcza waleczni Skibniewski oraz Niedźwiedzki, zbierający w ataku, przechwytujący i robiący wiele nieuchwytnych statystycznie rzeczy. Taka gra porywała kibiców, wyjątkowo żywiołowo dopingujących swój zespół. Do tego wrocławianie popełnili tylko dwie straty (przy ośmiu stratach przyjezdnych).
Drugą połowę otworzyły dwie udane akcje z rzędu zespołu Śląska - najpierw Vairogsa, a później Pawła Buczaka i przy stanie 47:32 trener Czarnych prosił o czas po 64 sekundach gry. Potem jednak w szeregi Śląska zaczęła wdzierać się dekoncentracja. Po trójce Mantasa Cesnauskisa zrobiło się już tylko 55:46. Gospodarze wywalczyli jednak znów kilka fauli i punktowali z linii. Po trzech kwartach wciąż utrzymywali w miarę pewną przewagę, 59:48.
Na początku finałowej odsłony po 9. asyście Skibniewskiego kolejny raz wsadem akcję zakończył Mladenović i było 61:48 dla Śląska. Trójka Burrella zbliżyła gości na 61:51, ale wtedy przewinienie techniczne zostało odgwizdane trenerowi Adomaitisowi i Śląsk powiększył przewagę do 64:51 do końca. Po chwili trójkę sprzed nosa Hinsona dołożył "Skiba" i przy stanie 67:51 mecz wydawał się rozstrzygnięty. Świetną partię rozgrywał również Vairogs, który kilkukrotnie w przeciągu całego spotkania trafiał w ostatnich sekundach akcji. Na dopełnienie idealnego obrazu swoją pierwszą trójkę w sezonie trafił w samej końcówce Jakub Koelner.
Tym samym Śląsk Wrocław wygrał już 4 z 5 ostatnich meczów i systematycznie pnie się w górę tabeli. Czarni Słupsk do meczu we Wrocławiu przegrali tylko raz, ale zostali wręcz zdeklasowani, bo po tym, jak gospodarze zyskali pokaźniejszą przewagę, ich zwycięstwo w ogóle nie było zagrożone, a rewelacyjny Skibniewski wręcz bawił się grą, podając i rzucając z uśmiechem na ustach. W zespole gości zdecydowanie zawiódł obwód i generalnie skuteczność z gry, ale to jest konsekwencją doskonałej rotacji w obronie podopiecznych Rajkovicia.
Najlepszymi zawodnikami tego meczu byli na pewno Robert Skibniewski (13 punktów, 11 asyst!, 6 przechwytów, 5 zbiórek), Aleksandar Mladenović (18 pkt., 6 zb.) oraz Akselis Vairogs (20 pkt.). Natomiast na wyróżnienie zasługiwali za walkę Paul Graham i Piotr Niedźwiedzki. Zespół gości w statystykach wypadł raczej przeciętnie, ale 17 "oczek" zdobył Stanley Burrell, natomiast Mantas Cesnauskis 12.
- Mam nadzieję, że teraz czasy się zmienią i wszyscy zaczną mówić, że to my gramy dobrze, a nie przeciwnik słabo. W każdym meczu gramy o szacunek kibiców, dziennikarzy i wszystkich innych - mówił po ostatniej syrenie "Skiba".
Śląsk Wrocław - Czarni Słupsk 83:68 (17:17, 26:15, 16:16, 24:19)
Śląsk: Vairogs 20, Mladenović 18, Skibniewski 13, Graham 11, Calhoun 8, Niedźwiedzki 6, Koelner 3, Buczak 2, Bogavac 2
Energa: Burrell 17, Cesnauskis 12, Leończyk 11 (11 zb.), Weaver 9, Hinson 8, Kikowski 5, Morrison 4, Roszyk 2