Litwini w ostatnim czasie byli dla Polaków poza zasięgiem. Igor Milicić przed piątkowym starciem w katowickim Spodku był pełen optymizmu, że uda się w końcu przełamać z tym rywalem.
- Zagramy z Litwą, z którą dotychczas nie wiodło nam się korzystnie, ale przecież zawsze jest tak, że kiedyś przychodzi mecz przełamujący serię. I my głęboko wierzymy, że to będzie dziś - mówił jeszcze w piątek przed meczem (cytat za koszkadra.pl).
Jak się skończyło? O przełamaniu serii nie było mowy - Litwa wygrała 82:46. Kluczowa była druga połowa, przegrana przez Biało-Czerwonych 16:45. Rywale totalnie odebrali naszym koszykarzom chęci do gry.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
- Powinniśmy walczyć do końca, a to się nie udało. Na to jestem najbardziej zły. Możemy przegrać mecz, ale jako drużyna narodowa nie możemy się poddawać. Mam nadzieję, że to będzie duża lekcja dla zawodników, szczególnie młodszych - przyznał Milicić na pomeczowej konferencji prasowej.
Reprezentacja Polski zagrała bez kilku liderów. Z powodów zdrowotnych nie mogli zagrać Mateusz Ponitka czy Aleksander Balcerowski. Zabrakło też pewniaka do zdobywania punktów, czyli A.J. Slaughter (miejsce naturalizowanego gracza zajął Luke Petrasek). Jeremy Sochan z kolei jest w trakcie sezonu w NBA.
- Bierzemy pod uwagę, że zagraliśmy bez wielu naszych ważnych graczy. To jednak nie jest dla nas wymówka - powiedział Milicić. Tutaj trzeba dodać, że z podobnym problemem borykali się Litwini, którzy zagrali bez zawodników występujących w NBA czy Eurolidze.
Już w poniedziałek Polacy w ostatnim meczu eliminacji EuroBasket 2025 zagrają na wyjeździe z Macedonią Północną. Przypomnijmy, że nasza kadra jest pewna gra na mistrzostwach Europy, gdyż Polska jest współorganizatorem tego turnieju.