Były nadzieje na przełamanie złej serii z Litwinami, a skończyło się na łomocie. Biało-Czerwoni przegrali różnicą 34 punktów. W ofensywie nie zdołali przekroczyć granicy przyzwoitości, czyli 50 oczek.
O ile w pierwszej połowie była jeszcze walka, o tyle w drugiej w naszej kadrze nie funkcjonowało nic. Nie było obrony, nie było skuteczności. 16 punktów - tyle udało się zdobyć podopiecznym Igora Milicicia po zmienia stron. Rywale wygrali tą część 45:16!
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
- Gorzej już być nie może. Na pewno nie możemy już nigdy powtórzyć takiej drugiej połowy, niezależnie od tego gdzie i z kim będziemy grać. Jeżeli mamy tak grać po przerwie, to lepiej zostańmy w szatni i powiedzmy kibicom, żeby poszli już do domu - przyznał Michał Sokołowski w rozmowie z koszkadra.pl.
- Współczuję wszystkim obecnym w Spodku, a także śledzącym transmisję telewizyjną, że musieli to oglądać. Przepraszam za porażkę, zwłaszcza w takim stylu - dodał.
"Sokół" przyznał, że zupełnie posypała się przede wszystkim gra w defensywie, gdzie popełniane były kuriozalne błędy. - Wszystkie nasze akcje w obronie były niezrozumiałe. Zwłaszcza te, gdy pomagaliśmy od zawodników rzucających, którzy wiedzieliśmy, że są egzekutorami, przez co mieli otwarte pozycje - zakończył.
Biało-Czerwoni w eliminacjach mają bilans 1-4. Na szczęście - ze względu na to, że Polska jest współorganizatorem turnieju - ma zapewniony udział w turnieju i swoje mecze grupowe rozegra w katowickim Spodku.
W poniedziałek (24 lutego) w ostatnim meczu kwalifikacji Polska zagra na wyjeździe z Macedonią Północną.