W ostatnim czasie sporo - w koszykarskim środowisku - mówi się o poziomie sędziowania w Energa Basket Lidze. Szef sędziów Tomasz Kudlicki przyznał, że w meczu MKS - Sokół Łańcut arbitrzy popełnili błąd, nie odgwizdując przewinienia (faulowany był Corey Sanders) w ostatniej akcji.
Tydzień temu - po meczu z Enea Zastalem BC - swoje pretensje do sędziów wyraził trener Żan Tabak. Ten w ostrych słowach mówił o kryteriach oceny poszczególnych sytuacji, które - jego zdaniem - są odmienne od tego, co dzieje się w europejskich pucharach. Chorwat nie gryzł się w język, mówiąc m.in. o "absurdzie i śmieszności".
Swoje zdanie na temat poziomu sędziowania w Polsce zabrał też Oliver Vidin, trener Enea Zastalu BC Zielona Góra. Serb - w przeciwieństwie do Tabaka - wyraził jednak odmienną opinię. Przyznał, że czasami sam ma do arbitrów pretensje w trakcie meczów, ale jego zdaniem nie ma sensu się czepiać sędziów, bo ci - w Polsce - wykonują dobrą pracę.-
- Poziom sędziowania w Polsce stoi na dobrym poziomie. Arbitrzy wykonują dobrą pracę. Wiem, że są do nich pretensje, najczęściej po przegranych meczach, sam mam często uwagi do nich w trakcie meczów, ale po obejrzeniu wideo widzę, że nie zawsze miałem racji. Nie ma sensu się ich czepiać - mówił po wygranym meczu z Arką Gdynia (97:87).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili argentyńscy piłkarze. Był tam też Messi
- Każdy sędzia w danym meczu podejmuje około 600-700 decyzji. Tych sytuacji do oceny jest mnóstwo: faul, ruchoma zasłona, techniczny, linia, czas itd. To jest bardzo ciężka praca. To normalne, że sędziowie popełniają błędy i trzeba być wyrozumiałym - zaznaczył.
Vidin dodał też, że na co dzień - podczas treningów - wciela się w rolę sędziego. Sam się wtedy przekonuje, jak ciężka jest to praca. Nie ukrywa, że często - swoimi decyzjami - specjalnie prowokuje pewne sytuacje, by uodpornić zawodników na niekorzystne gwizdki w trakcie meczów. Serbowi zależy na tym, by jego koszykarze byli tylko i wyłącznie skupieni na grze.
- O pracy sędziego przekonują się na każdym treningu, gdy wcielam się w tę rolę. Czasami specjalnie denerwuje moich zawodników, by oni w ten sposób ćwiczyli koncentrację i byli nadal skupieni na grze. Zawsze im podkreślam, by nie rozmawiali z sędziami w trakcie meczów. Od tego jestem ja. Taką też pełnię rolę, by z nimi dyskutować i rozmawiać. Oni mają zająć się grą i realizowaniem wcześniej nakreślonych założeń - zdradził.
Vidin odniósł się także do sytuacji, która miała miejsce w połowie IV kwarty w ostatnim meczu z Arką. James Florence, lider gdyńskiego zespołu (24 pkt, 8/15 z gry), po celnym rzucie zaczął dyskutować z sędzią, który ukarał go przewinieniem technicznym. Ta sytuacja wyprowadziła jego i cały zespół z równowagi. Zastal w kilka minut zrobił serię 15:1 i zapewnił sobie kolejną wygraną w lidze.
- To czy Florence miał rację czy nie, nie ma kompletnie znaczenia. Takich sytuacji na meczu jest bardzo dużo i w związku z tym nie można tak reagować na decyzję sędziów po jednym gwizdku. Uważam, że każdy zawodnik - po takiej sytuacji - traci koncentrację i kompletnie nie jest gotowy do wykonywania swojej pracy na boisku - skomentował Vidin.
Zastal robi furorę
Zielonogórzanie, którzy są jedną z największych rewelacji tego sezonu (bilans 15:10), grają bardzo fajną koszykówkę (szybką i zespołową - duża w tym zasługa trenera Vidina, który umiejętnie poukładał wszystkie klocki) i na pięć kolejek przed zakończeniem rundy zasadniczej są blisko awansu do fazy play-off. Przed sezonem raczej trudno było szukać ekspertów, którzy stawiali na drużynę trenera Vidina. Większość typowała tę ekipę do miejsc 10-13.
Podopieczni Vidina mają bilans 8:2 w ostatnich dziesięciu meczach. Zastal pokonał m.in. Anwil, Czarnych (kandydatów do walki o fazę play-off), Trefla czy Arkę. "Jaki jest sekret dobrej formy?" - zapytał Kosma Zatorski z serwisu "Polskikosz" na konferencji prasowej.
- Nie ma żadnego sekretu. Po prostu dobrze trenujemy. Mamy świetną atmosferę. Udało się ją wypracować. Mamy zawodników, którzy chcą coś udowodnić. Każdy chce dobrze wypaść i wygrywać. Mamy duży głód zwyciężania - odpowiedział.
Serb, który jest już czwarty sezon w Polsce, nie boi się stawiać na młodych, utalentowanych zawodników. To pod jego skrzydłami swoje umiejętności rozwinęli m.in. Mateusz Szlachetka, Jakub Musiał, Aleksander Dziewa. Teraz podobną drogą idą Michał Pluta i bracia Wójcikowie: Jan i Szymon.
- Proszę mi pokazać zespół, w którym taką dużą rolę odgrywają młodzi zawodnicy i wygrywają mecze. W Toruniu są Gordon i Tomaszewski, ale oni są w zespole, który sporo meczów przegrał. U nas takie role grają Pluta i bracia Wójcikowie. Jestem z nich bardzo dumny, jak grają i się rozwijają. Jest bardzo widoczny progres. Na dodatek jesteśmy zespołem, który ma bardzo dobry bilans - podkreślił Vidin.
Zastal ma dobrą pozycję wyjściową, ale nie ma też łatwego terminarza. Zielonogórzan czekają starcia ze Stalą i PGE Spójnią (oba w domu). Następnie wyjazd do Łańcuta (tam jeszcze nikt nie wygrał od momentu przyjścia trenera Łukomskiego), mecz u siebie ze Śląskiem i starcie z Legią na wyjeździe.
Enea Zastal BC ma wszystko w swoich rękach, by zagrać w fazie play-off. Dużym atutem zielonogórzan jest to, że nie muszą oglądać się na rywali. Jeśli będą wygrywać, będą w pierwszej "ósemce". To byłaby bardzo duża niespodzianka.
Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
Andrzej Pluta, syn legendy: Zabrać od taty rzut
Kolenda: Erdogan to trener z wysokiej półki. Tymi słowami się kieruje
Żan Tabak. Gra na swoich warunkach [OPINIA]
Takiej umowy z Polsatem jeszcze nie było. Kluby na tym zarobią!