Kolejny bezbarwny występ mistrza Polski w EuroCupie. Ale to już koniec

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / WKS Śląsk Wrocław i nowy trener Erdogan
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / WKS Śląsk Wrocław i nowy trener Erdogan

W swoim ostatnim występie w rozgrywkach EuroCup WKS Śląsk przegrał w Trento z ekipą Dolomiti Energia 61:72. Na całe szczęście to już dla wrocławian koniec tegorocznego sezonu w pucharach. Mistrz Polski był najgorszy w całej stawce z bilansem 1-17...

O pierwszej połowie spotkania w BLM Group Arena gospodarze i goście będą chcieli zapewne jak najszybciej zapomnieć. Gorzej w mecz weszli wrocławianie. Podopieczni trenera Ertugrula Erdogana w trakcie początkowych dziesięciu minut zdobyli zaledwie 9 "oczek". Koszykarze Dolomiti grali rozważniej i skuteczniej, dzięki czemu prowadzili 19:9.

Ale w drugiej kwarcie role dosłownie się odwróciły. Zawodnicy Emanuele Molina nie mogli złapać swojego rytmu, dzięki czemu Śląsk zaczął się zbliżać. Najpierw za trzy trafił Jakub Karolak, a następnie dwa razy - także zza łuku - celnie przymierzył Łukasz Kolenda i spotkanie mocno się wyrównało. Ostatecznie jednak żadna z drużyn nie była w stanie zdobyć przed przerwą choćby 30 punktów - gospodarze prowadzili bowiem 29:27.

Trzecia kwarta także nie zachwyciła. Można było wręcz odnieść wrażenie, że koszykarze jednego i drugiego zespołu męczą się w ataku. Brakowało skutecznych zagrań do kosza, akcji po końcowej linii, skutecznej gry jeden na jednego. Obraz gry ratowały nieco rzuty dystansowe, bowiem w skuteczności za dwa wyglądało to bardzo blado w przypadku obu ekip (Dolomiti niecałe 30 procent, Śląsk tylko minimalnie powyżej tej granicy).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili argentyńscy piłkarze. Był tam też Messi

Przed ostatnią kwartą wrocławianie mieli do odrobienia pięć "oczek" i zaczęło się dobrze dla gości, bo już na początku swoją kolejną trójkę trafił Kolenda. Przez dłuższy czas polski zespół trzymał się blisko, ale w decydującym fragmencie dwie trójki trafił Luca Conti, a po efektownym wsadzie w tłoku Andrejsa Grazulisa ekipa Dolomiti prowadziła 64:56.

I to był właśnie moment, który zadecydował o ostatecznym rezultacie. Podłamany Śląsk nie znalazł żadnej odpowiedzi na zryw rywali, którzy już do końca w pełni kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie. Jedynie Kolenda był w stanie punktować, ale były to zaledwie pojedyncze akcje przeciwko zespołowo grającym gospodarzom.

Koszykarze trenera Molina totalnie zdominowali walkę na tablicach (49-33), a poza wspomnianym duetem Conti-Grazulis najmocniej w pamięć wrocławianom zapadnie Diego Flaccadori. Włoch dosłownie otarł się o triple-double, kończąc mecz z linijką dziesięciu "oczek", jedenastu asyst i dziewięciu zbiórek. Wśród pokonanych wyróżnił się wspomniany już Kolenda. Poza nim jeszcze Aleksander Dziewa zaliczył dwucyfrową zdobycz.

Dolomiti Energia Trento - WKS Śląsk Wrocław 72:61 (19:9, 10:18, 20:17, 23:17)
Dolomiti:

Luca Conti 15, Andrejs Grazulis 15, Diego Floccadori 10 (11 as.), Drew Crawford 8, Darion Atkins 8, Trent Lockett 7, Mattia Udom 5, Toto Forray 4, Lorenzo Dell'Anna 0, Maximilian Ladurner 0, Richard Morina 0.

Śląsk: Łukasz Kolenda 14, Aleksander Dziewa 10, Jeremiah Martin 8, DJ Mitchell 8, Jakub Nizioł 8, Ivan Ramljak 6, Jakub Karolak 3, Vasa Pusica 3, Arciom Parachouski 1, Daniel Gołębiowski 0, Szymon Tomczak 0.

Czytaj także:
Rozsierdzone Dziki nie miały litości dla wystraszonego HydroTrucku >>

Źródło artykułu: WP SportoweFakty