Wielki hit w polskiej lidze. "Taki bilans wziąłbym w ciemno"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Żan Tabak i Andrej Urlep
WP SportoweFakty / Żan Tabak i Andrej Urlep
zdjęcie autora artykułu

Na ten mecz czekają wszyscy fani Energa Basket Ligi, naprzeciw siebie staną dwie najlepsze drużyny (prowadzone przez uznanych trenerów), które łącznie przegrały... tylko jedno spotkanie. Po jednej i drugiej stronie gwiazdy. Trzeba to zobaczyć!

"To będzie hit kolejki. WKS Śląsk jest jedyną niepokonaną drużyną w EBL, a Trefl przegrał zaledwie raz. To może być ważne spotkanie dla Łukasza Kolendy, który przez wiele lat grał w Sopocie oraz dla Garretta Nevelsa, byłego zawodnika wrocławskiej ekipy. Niezwykle ciekawie zapowiada się starcie reprezentantów Polski - Jakuba Nizioła i Jarosława Zyskowskiego. Ciekawe również jak pod koszami Aleksander Dziewa poradzi sobie z nowym graczem w zespole trenera Żana Tabaka - Ivicą Radiciem" - tak starcie Trefla Sopot z WKS-em Śląskiem Wrocław zapowiadają - za pomocą oficjalnej strony internetowej - przedstawiciele Energa Basket Ligi.

Bez dwóch zdań: będzie to hit 11. kolejki, ale śmiało można pójść dalej i powiedzieć, że jedno z najważniejszych spotkań w pierwszej rundzie Energa Basket Ligi. WKS ma bilans 10:0, z kolei Trefl na swoim koncie ma tylko jedną porażkę (mecz w Lublinie). Jeśli podopieczni Żana Tabaka odniosą zwycięstwo w niedzielę, obejmą - na co najmniej kilka dni - prowadzenie w ligowej tabeli. Choć w sopockim klubie dawno takiego obrazka nie widzieli, to nikt tego spotkania nie traktuje szczególnie wyjątkowo. To - jak powtarza chorwacki szkoleniowiec - kolejny mecz w lidze, który jego podopieczni chcą po prostu wygrać.

- Mecz ze Śląskiem nie jest dla nas żadnym testem. Traktuję każde spotkanie tak samo. Znacie mnie już trochę w Polsce i doskonale wiecie, że chcę wygrywać każdy mecz bez względu na to, jakie są to rozgrywki. Nie ma spotkań, które odpuszczam i nie gram o wynik. Zawodnicy muszą wiedzieć, że biorą odpowiedzialność za wynik w każdym spotkaniu - mówi nam Żan Tabak.

ZOBACZ WIDEO: Kolejna katastrofa na mundialu. To ich największy problem

- Ten mecz o niczym wielkim nie świadczy, bo jestem przekonany, że obie drużyny za kilka miesięcy będą wyglądać zupełnie inaczej, a to wtedy będą najważniejsze momenty sezonu - dodaje Chorwat.

Bukmacherzy wskazują Śląska Wrocław jako faworyta niedzielnych zawodów. Trener Tabak ostatnio chwalił zespół za postawę w meczu z Sokołem Łańcut (83:65), ale nie ukrywa, że w obronie nadal jest sporo do poprawy. Sopocianie - jego zdaniem - tracą zbyt wiele "głupich punktów". To też pokazują zaawansowane statystyki (8. miejsce pod względem traconych punktów - Śląsk zajmuje 2. pozycję w tej klasyfikacji).

"Śląsk to mocny zespół"

- Gdyby ktoś przed sezonem powiedział mi, że będziemy mieli bilans 9:1, to z pewnością wziąłbym to w ciemno. Nie ma co tego ukrywać. Byłem przekonany, że będziemy potrzebowali więcej czasu, by wyglądać jak zespół. Tymczasem udało się to osiągnąć w miarę szybkim czasie, a przecież mieliśmy sporo problemów. W okresie przedsezonowym trenowaliśmy w okrojonym składzie, podpisaliśmy kilku graczy przed samym startem sezonem i w jego trakcie. Do tego doszły problemy z Jeanem Salumu, a on w założeniu miał być jednym z wiodących zawodników naszego zespołu od początku sezonu - przyznaje Tabak.

Trudno nie zgodzić się z Chorwatem, bo w Sopocie ws. kadrowych sporo działo się od początku sezonu. Przed samym startem podpisano umowę z Cameronem Wellsem, później - jako zastępcę kontuzjowanego Jean Salumu - zakontraktowano Garretta Nevelsa (zostaje do końca sezon), a ostatnio związano się kontraktem z Chorwatem Ivicą Radiciem. Belg Salumu wrócił do gry (w debiucie zdobył 11 pkt), za to z rotacji wypadł (z powodu kontuzji) podstawowy środkowy Wesley Gordon.

Mecz w Sopocie zapowiada się pasjonująco
Mecz w Sopocie zapowiada się pasjonująco

- Nie wiemy, jak kontuzja Gordona wpłynie na zespół. Na razie rozegraliśmy bez niego tylko jedno spotkanie. Aby odpowiedzieć na to pytanie potrzebujemy większej próby. Generalnie jesteśmy zadowoleni z wyników, ale nasza egzekucja po obu stronach parkietu może być na znacznie wyższym poziomie - uważa Tabak, który mocno komplementuje ekipę mistrza Polski (3. najlepsza ofensywa w lidze, Trefl ma drugą).

- Śląsk Wrocław to silny zespół, o czym najlepiej świadczy fakt, że nie przegrał jeszcze meczu w tegorocznym sezonie na polskich parkietach. Uważam, że największą siłą tej drużyny jest fizyczność. Co też nie może dziwić, bo Śląsk na co dzień rywalizuje w EuroCupie, a to są bardzo mocne i prestiżowe rozgrywki w Europie. Tam jest wiele mocnych i fizycznych zespołów i trzeba temu odpowiedzieć, jeśli chce się z nimi walczyć. Śląsk to na pewno ma i musimy mieć to na uwadze podczas niedzielnego spotkania - zauważa nasz rozmówca.

- Spotkanie w Sopocie na pewno będzie inne niż zwykle. W zeszłym sezonie w meczach z Treflem dwa razy byłem po zwycięskiej stronie i liczę, że w tym będzie podobnie - mówi Łukasz Kolenda, były gracz Trefla Sopot, teraz jeden z liderów Śląska Wrocław. Warto podkreślić, że jego brat, Michał, jest silnym punktem sopockiego zespołu. Dojdzie do braterskiego pojedynku. W zeszłym sezonie dwukrotnie lepszy był młodszy z braci.

Niedzielne spotkanie to nie tylko starcie wielkich gwiazd na parkiecie, ale także uznanych osobistości na ławkach trenerskich. Po jednej stronie legenda PLK, 65-letni Andrej Urlep, 9-krotny medalista (6x złoto) polskiej ekstraklasy, a po drugiej Żan Tabak - m.in. mistrz NBA (1995) i 2-krotny medalista PLK w roli trenera (złoto z Zastalem).

"Żan Tabak, w przeszłości wieloletni zawodnik NBA, to w naszej koszykówce uznana firma - Mistrz i Wicemistrz Polski oraz zdobywca Pucharu i Superpucharu Polski z Zastalem Zielona Góra. W niedzielny wieczór dojdzie więc do prawdziwego trenerskiego starcia gigantów - w końcu Andrej Urlep to także postać, której nikomu przedstawiać nie trzeba" - piszą przedstawiciele wrocławskiego klubu w zapowiedzi niedzielnego spotkania.

Pasjonujące starcie. Znów bez Bibbsa

Warto podkreślić, że Trefl Sopot - co jest pewnym zaskoczeniem - jako pierwszy klub w Polsce wpłacił do ligi 100 tys. zł (opłata licencyjna) za możliwość posiadania sześciu obcokrajowców w składzie. Co prawda sopocianie - z racji występów w ENBL - deklarowali, że zakupią sześciu obcokrajowców, ale wydawało się, że wcześniej na taki ruch zdecydują się kluby, które przystąpiły do europejskich pucharów: WKS Śląsk Wrocław (EuroCup), Legia Warszawa (BCL) i Anwil Włocławek (FIBA Europe Cup).

Tylko ten pierwszy klub - po pozyskaniu Justice'a - ma w tym momencie sześciu graczy zagranicznych. Wszystko wskazywało na to, że w meczu z Treflem Sopot po raz pierwszy ujrzymy komplet obcokrajowców (na polskich parkietach - ostatnio Śląsk zagrał szóstką graczy zagranicznych). Do tego nie dojdzie, bo kontuzji nabawił się Amerykanin Justin Bibbs. Do gry ma wrócić za około trzy tygodnie.

Trefl Sopot - WKS Śląsk Wrocław Termin: niedziela, godz. 20:00 Transmisja: Polsat Sport Extra

Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także: Show trenera na konferencji. "Zastal nadal mi nie zapłacił" Ivica Radić: Anwil? To było szaleństwo. Zastal? Idę do sądu Sporo w niego zainwestowali. W Polsce stał się gwiazdą Mogli czekać na gwiazdę, kupili go już teraz. "To wyszło przypadkowo"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty