Polki ostatnim turniejem w Grecji mocno zwróciły na siebie uwagę. Jechały, by skonfrontować swoje umiejętności na tle teoretycznie silniejszych drużyn, w tym aktualnych mistrzyń Europy - Serbek.
Przed turniejem okazało się, że udział w nim weźmie starająca się o polski paszport Stephanie Mavunga. Podkoszowa, która zdobyła mistrzostwo kraju z BC Polkowice, a także występowała w WNBA, miała być wzmocnieniem, a tymczasem można odnieść wrażenie, że stała się brakującym od lat ogniwem.
Trener Maros Kovacik przed wyjazdem do Grecji nie chciał roztaczać wizji, jakoby wszystko miało zakończyć się sukcesem. Cieszył się z zakontraktowania silnych rywali. Tymczasem to jego podopieczne dyktowały warunki. Najpierw pokonały wspomniane Serbki 72:60. Następnie rozprawiły się z Chorwacją 71:57, a na koniec nie dały szans gospodyniom wygrywając 95:64.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wchodziła pod kosz i nagle... Coś niesamowitego!
W każdym ze spotkań najlepiej punktującą była właśnie Mavunga, która jeszcze dokładała po kilkanaście zbiórek, jednak zwycięstwa nie były kwestią nowego lidera. Mierząca 190 cm zawodniczka doskonale bilansowała grę podkoszową i obwodową. Koleżanki miały znacznie więcej miejsca przy oddawaniu rzutów, a dzięki stworzonej alternatywie cały atak stał się nieprzewidywalny.
Uwagę zwracała też postawa drużyny. Polki utrzymywały wysokie tempo, w pełni angażowały się w każdą z akcji, a udane zagranie dodawało wiatru w żagle. - Każda z zawodniczek chce wypaść jak najlepiej, na plus. Nikomu kadra nie jest obojętna. Dziewczyny pracują rzetelnie, chcą być coraz lepsze i wraz ze sztabem szkoleniowym wykonują ważne kroki naprzód. W Grecji widać było styl i pomysł na grę, co już stanowi fundament pod zwycięstwa - mówi dla WP SportoweFakty generalny menadżer kadry i była reprezentantka Ewelina Kobryn.
Styl oparty na szybkim tempie gry, kadrowiczki ćwiczyły już podczas zgrupowań w Krakowie i Wrocławiu. Podczas turnieju w Grecji właśnie w tym elemencie biało-czerwone zyskiwały przewagę nad konkurentem. Najbardziej cieszy, że wśród postaci o coraz większym znaczeniu można wymienić te młodsze zawodniczki. Dużo wartościowych zagrań przeprowadziły 22-letnia Liliana Banaszak i niespełna 21-letnia Julia Piestrzyńska. - Wracając po kontuzji nie sądziłam, że w tym roku uda mi się zagrać w kadrze narodowej. Udało się, więc jestem bardzo wdzięczna, bo wiem, że cały czerwiec spędzony na zgrupowaniach kadry dał mi duża pewność siebie. Powoli wracam do formy - komentuje Piestrzyńska.
Właśnie trafienia jej oraz Banaszak z obwodu okazywały się ważnym i pozytywnym bodźcem dla zespołu, który coraz bardziej optymistycznie patrzy w przyszłość. - Trenerzy bardzo mocno kładli nacisk na obronę, co myślę, zaowocowało w grach kontrolnych. Przed nami jeszcze mecze w Czechach i sądzę, że tam równie dobrze się zaprezentujemy. Oczywiście w dużym stopniu to zasługa Stephanie Mavungi, że zagrałyśmy tak dobry turniej w Grecji. Wszyscy są bardzo zadowoleni i uważam, że zyskałyśmy dużą pewność siebie, co da swoje skutki w przyszłych zgrupowaniach i meczach - twierdzi Piestrzyńska.
Polska kadra stała się mieszanką rutyny i młodości. Należy wspomnieć o tych bardziej doświadczonych, które pamiętają jeszcze poprzednią generację reprezentacji. Weronika Gajda i Agnieszka Skobel niezmiennie gwarantują jakość i potrafią poukładać poszczególne akcje. Ich wartość dla zespołu jest niemierzalna.
Do tego dochodzą Julia Drop czy Anna Jakubiuk, już ograne w rodzimej ekstraklasie. To pokazuje, że sztab szkoleniowy ma całkiem duże pole manewru przy wyborze grającego składu, co tylko zwiększa wartość drużyny.
Polki zobaczyły, że przeciwnicy nie są tacy straszni, a do decydujących rozstrzygnięć pozostało kilkanaście tygodni. W listopadzie podopieczne Marosa Kovacika zmierzą się ze Słowenią oraz Albanią. Od ewentualnej wygranej w tym pierwszym meczu zależeć może udział w nadchodzących mistrzostwach Europy, co byłoby dużym sukcesem.
- Do tego czasu przed nami jeszcze wiele pracy, mecze towarzyskie. Drużyna musi dalej się temu poświęcić i wtedy będzie można liczyć na efekty. Moim zdaniem te dziewczyny stać na wiele - podsumowuje Kobryn.
Zobacz też: Michał Chyliński ma nowy klub
Czytaj także: Śląsk Wrocław ponownie w EuroCup