W piątkowy poranek, przy okazji GP Turcji, w padoku Formuły 1 gruchnęła plotka, że Sauber wkrótce ma zmienić właściciela. 80 proc. udziałów w szwajcarskiej firmie, która odpowiada za Alfę Romeo, miałby przejąć Michael Andretti. Amerykanin od lat działa w motorsporcie, jego ojciec był w przeszłości mistrzem świata F1.
- Nie mogę nic powiedzieć na ten temat, bo szczerze mówiąc, to nie leży w moich kompetencjach. Jestem dyrektorem generalnym i szefem zespołu. Tego rodzaju dyskusje nie są prowadzone ze mną, a z udziałowcami Saubera - powiedział "The Race" Frederic Vasseur, szef ekipy rywalizującej w F1 pod nazwą Alfa Romeo.
- Mamy teraz mnóstwo plotek, więc jeśli chcesz odpowiedzi, to pytaj akcjonariuszy Saubera - dodał Vasseur.
Amerykański kierowca w F1 zamiast Kubicy?
Spekulacje na temat przejęcia Saubera przez Amerykanów pojawiały się w F1 niemal od początku 2021 roku. Jednak za każdym razem były dementowane. Z drugiej strony, Andretti utworzył specjalną spółkę, której celem było zgromadzenie funduszy na ogromną transakcję. Mogłaby ona osiągnąć poziom nawet 350 mln dolarów.
Jest też wątek dotyczący Roberta Kubicy. W zbieraniu funduszy Andrettiemu ma pomagać firma Gainbridge, która sponsoruje Coltona Hertę. To utalentowany amerykański kierowca. Ma dopiero 21 lat i osiąga bardzo dobre wyniki w IndyCar. Tymczasem Formuła 1 od pewnego czasu coraz mocniej naciska na znalezienie się na polach startowych zawodnika z USA.
Alfa Romeo ciągle ma wolne miejsce w swoim składzie na sezon 2022. O fotel w stajni z Hinwil stara się wielu chętnych - nie tylko Robert Kubica, ale też Guanyu Zhou czy Oscar Piastri. Szwajcarzy przesuwają w czasie moment podjęcia decyzji i biorąc pod uwagę najnowsze plotki, nie można wykluczyć, że ma to związek z chęcią sprzedaży zespołu.
Czy Herta mógłby trafić do F1 już w roku 2022? Tak. Amerykanin ma ważny wieloletni kontrakt z Andretti Autosport, a wizja jazdy w F1 mimo wszystko wydaje się ciekawsza niż perspektywa dalszego rozwoju w IndyCar.
Nie jest też jasne, jak i czy w ogóle nowy właściciel wpłynie na ewentualną umowę sponsorską z Alfą Romeo. Sauber niedawno odnowił kontrakt z włoskim producentem, na mocy którego zespół startuje w F1 pod jego nazwą. Porozumienie zakłada, że po każdym sezonie obie strony będą przyglądać się współpracy i decydować ws. jej kontynuowania.
Formuła 1 coraz bardziej amerykańska
Warto zauważyć pewien trend - na naszych oczach dokonuje się amerykanizacja F1. Królowa motorsportu od kilku lat należy do spółki Liberty Media, po tym jak swoje "dziecko" za kilka miliardów dolarów sprzedał Bernie Ecclestone. W stawce mamy amerykański zespół Haas, choć ostatnio jest on coraz mocniej powiązany kapitałowo z Rosją i miliarderem Dmitrijem Mazepinem.
Ponadto udziały w McLarenie kupił amerykański fundusz MSP Sports Capital, który w roku 2022 ma rozszerzyć stan posiadania do aż 33 proc. akcji stajni z Woking. Wyłącznym właścicielem Williamsa stał się z kolei amerykański fundusz inwestycyjny Dorilton Capital. Na razie Amerykanie wpompowują w ekipę z Grove kolejne miliony dolarów, dzięki której zapomniała ona o kryzysie, w jakim znajdowała się w roku 2019, gdy jej barw bronił Robert Kubica.
W sezonie 2022 faktem stanie się drugi wyścig F1 w USA - do zawodów rozgrywanych w Teksasie dołączy GP Miami, które ma stać się nową perłą w koronie królowej motorsportu. Już teraz zainteresowanie tym wyścigiem wykazuje chociażby David Beckham, który chce połączyć F1 ze swoim piłkarskim biznesem, czyli klubem Inter Miami. Grand Prix na Florydzie ma też ściągać kolejnych celebrytów i miliarderów do F1.
Burzliwa historia Saubera
Sauber to zespół utworzony przed laty przez Petera Saubera. Gdy na początku XXI wieku królowa motorsportu generowała coraz większe koszty, Szwajcar wiedział, że w pojedynkę nie jest w stanie sam odnieść sukcesu. Dlatego szukał mocnego partnera. Znalazł go w postaci BMW, które przejęło na kilka lat zespół. Wtedy też Kubica dostał szansę jazdy w F1. Tyle że Niemcy opuścili stawkę po sezonie 2009, co wpędziło Szwajcarów w niemałe kłopoty.
Z roku na rok Sauber popadał w większy kryzys, aż stał się najmniejszym i najgorszym zespołem w stawce. Przed bankructwem uratowali go szwedzcy inwestorzy z Longbow Finance. To oni w roku 2016 wyłożyli środki na rozwój zespołu, w zamian zapewniając miejsce w F1 Marcusowi Ericssonowi. Dzięki nim Sauber przestał myśleć wyłącznie o przetrwaniu, a zaczął też inwestować - chociażby w nowy symulator, który od roku 2020 rozwija Robert Kubica.
Kwestią czasu był moment, w którym akcjonariusze Saubera postanowią wyjść z firmy i zarobić na tym biznesie. Obecnie zespół jest bowiem w znacznie lepszej kondycji niż w sezonie 2016 i stanowi ciekawą ofertę na rynku. Zwłaszcza w sytuacji, gdy w sezonie 2022 w F1 ma dojść do resetu przepisów, za sprawą których ekipa może powalczyć o czołowe lokaty.
Ponadto obecne zespoły F1 uchwaliły regulamin, który od nowego podmiotu wymaga wyłożenia na stół 200 mln dolarów. Ta kwota trafiłaby solidarnie do innych ekip w przypadku pojawienia się nowego gracza. Ma to rekompensować zespołom fakt, że tort finansowy F1 dzielony byłby na więcej części. Dlatego, z punktu widzenia Andrettiego, lepiej kupić Saubera, niż tworzyć własną ekipę od zera. Amerykanin to wie. Świadomość tego mają też akcjonariusze firmy z Hinwil.
Czytaj także:
Kontrakt w Alfie Romeo niczym gra o tron. Kto wygra?
Koronawirus zaatakował padok F1
ZOBACZ WIDEO: Negocjacje z Alfą Romeo. "Chcemy jak najwięcej uzyskać dla PKN Orlen i Roberta Kubicy"