F1. Red Bull złoży protest?! "Wszyscy w Mercedesie są ślepi"

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

Kierownictwo Red Bull Racing jest wściekłe na Lewisa Hamiltona po GP Wielkiej Brytanii. Kierowca Mercedesa spowodował wypadek Maxa Verstappena, a później sięgnął po wygraną. "Czerwone byki" są też zniesmaczone zachowaniem Hamiltona po wyścigu.

Lewis Hamilton za spowodowanie wypadku Maxa Verstappena w GP Wielkiej Brytanii otrzymał 10 sekund kary. Nie przeszkodziła ona Brytyjczykowi w odniesieniu zwycięstwa na Silverstone, co budzi szereg kontrowersji. W tej sytuacji pojawiły się pytania, czy Red Bull Racing złoży protest i będzie się domagał poważniejszej sankcji dla Hamiltona.

- Przyjrzymy się temu, ale nie sądzę, że to ma sens, bo raczej nie dojdzie do zmiany wyników - powiedział Christian Horner, którego cytuje "The Telegraph".

Szef Red Bulla był też oburzony zachowaniem Hamiltona po wyścigu. 36-latek fetował wygraną w zakręcie Copse, czyli dokładnie tam, gdzie doprowadził do wypadku z Verstappenem na pierwszym okrążeniu. - Nie rozumiem, dlaczego Hamilton świętuje zwycięstwo tak entuzjastycznie, podczas gdy jego rywal jest w szpitalu. To nie do przyjęcia - dodał Horner.

ZOBACZ WIDEO To pięta achillesowa cyklu Grand Prix. Potrzeba reformy!

Sporo komentarzy wywołuje też zachowanie Toto Wolffa, który jeszcze przed decyzją sędziów, wybrał się do pokoju sędziowskiego i przekonywał stewardów, że Lewis Hamilton nie zasłużył na karę. Gdy szef Red Bulla się o tym dowiedział, sam również pofatygował się do pomieszczenia sędziów. Jak stwierdził, "zrobił to dla równowagi".

- Moim zdaniem nigdy nie powinno się ingerować w pracę sędziów. Uważam takie praktyki za niedopuszczalne - ocenił szef Horner.

O krok dalej poszedł Helmut Marko, doradca Red Bulla. - W takich sytuacjach nie możesz stosować normalnych przepisów. Nie wiem, jaka byłaby maksymalna kara dla Hamiltona, ale takie niebezpieczne i lekkomyślne zachowanie powinno być karane zawieszeniem albo czymś podobnym - stwierdził Austriak.

- Jeśli kierowca dotyka przednim kołem tylne koło w naszym bolidzie, i to w najszybszym zakręcie na torze, to mamy do czynienia ze skrajnie niebezpiecznym i nieodpowiedzialnym zachowaniem - dodał 78-latek.

Marko ostro zareagował też na sugestie ze strony Mercedesa, jakoby Hamilton w momencie wypadku znajdował się na równi z Verstappenem i nie ponosił winy za incydent. - No to najwidoczniej wszyscy w Mercedesie są ślepi! Przecież na powtórkach to widać dość wyraźnie. Hamilton trafił w nasze tylne koło swoim przednim! To on wysłał Verstappena w bandy! - zakończył Austriak.

Czytaj także:
Ależ wpadka byłego mistrza F1 przed startem wyścigu!
Bolid Verstappena w strzępach! To musiało się tak skończyć

Źródło artykułu: