Już w zeszłym roku szefowie Alfy Romeo informowali, że zainwestowali kilka milionów euro w zespół. Teraz stało się jasne, na co poszły pieniądze. W fabryce w Hinwil pracowano bowiem nad nowym symulatorem. Kierowcy mają rozpocząć w nim pracę jeszcze w grudniu.
- Ten projekt zapoczątkowaliśmy już rok temu. To część rozwoju naszej ekipy. Otwarcie planujemy w grudniu, ale tak naprawdę na poważnie zaczniemy w nim działać w pierwszym kwartale 2020 roku - zdradził "Blickowi" Frederic Vasseur, szef Alfy Romeo.
Czytaj także: Robert Kubica o cierpieniach Williamsa
Ukończenie nowego symulatora w fabryce to dobra wiadomość dla szwajcarsko-włoskiego zespołu, który w tym tygodniu napotkał pewne problemy. Okazało się bowiem, że podwozie C39 przygotowane z myślą o sezonie 2020 nie przeszło testów zderzeniowych. Może to opóźnić przygotowania ekipy do nowej kampanii (czytaj więcej o tym TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. "Kurczę, co ona zrobiła?". Piotr Małachowski dostał niesamowite wsparcie
Tymczasem nie wszyscy przedstawiciele Alfy Romeo są zachwyceni nową maszyną. - Kimi Raikkonen na pewno nie jest, ale wszyscy wiedzą, że on nie lubi pracy w symulatorze. Podobnie zresztą jak Lewis Hamilton. Jednak dla młodych ludzi to jest narzędzie przyszłości, a dla nas ważna inwestycja - dodał Vasseur.
Francuz nie chce jednak zdradzać, ile kosztował nowy symulator Alfy Romeo. - Na pewno nie był tani. Jednak ta inwestycja się zwróci naszym kierowcom i inżynierom - skomentował Vasseur.
Czytaj także: Robert Kubica otrzymał nietypowy prezent z okazji świąt
Równocześnie szef zespołu z Hinwil zdradził, że nieprawdziwe są plotki, jakoby Alfa Romeo miała opuścić F1 po sezonie 2020. Umowa sponsorska z włoskim producentem samochodów jest podpisana do końca 2021 roku.
Miniony sezon zakończył się dla Alfy Romeo rozczarowaniem. Zespół zajął ósme miejsce w klasyfikacji konstruktorów, podczas gdy na początku roku władze firmy celowały w czwartą pozycję.